sobota, 16 sierpnia 2014

Wszyscy jesteśmy politykami

  • Leonardo Anselmi. Strateg, organizator, uzależniony od działalności na rzecz dobrych spraw. Członek Fundacji Franza Webera, koordynator kampanii organizacji Libera!, pracuje w Barcelonie i w całej Ameryce Łacińskiej przede wszystkim na rzecz zniesienia korridy.  Był kluczową postacią w akcji na rzecz zakazania korridy w Katalonii – jednego z najważniejszych sukcesów ruchu na rzecz zwierząt w świecie hiszpańskojęzycznym, która zdobyła międzynarodowy rozgłos i zakończyła cierpienie byków zadawane od stuleci. Rozmawiam z Leonardem Anselmim
  • X.B.: Kim jesteś? Lub inaczej, czym jesteś?
  • L.A.: Bezpartyjnym zwierzciem politycznym. Weganizm to postawa polityczna o motywacji etycznej, dlatego kiedy pytają mnie o moją polityczną ideologię, odpowiadam: weganin. Wielu aktywistów nie zgadza się z takim podejściem, uważają, że weganizm to postawa etyczna, wolą bardziej romantyczną wizję ruchu. Ja myślę, że etyka to zbyt cenna właściwość, aby redukować ją zaledwie do postawy, sądzę, iż powołano etykę, by znaczyła dużo więcej niż to. Polityka natomiast jest znacznie bardziej przyziemna. Nie widzę powodu, aby weganizm stał się jedynie postawą. Więcej: zawsze nią jest, bo wszystko, co upowszechniamy w związku z naszym codziennym zachowaniem, wpływa na inne osoby w takim stopniu, że siłą rzeczy staje się polityczne z definicji. 
  • Desmond Morris powiedział, że jesteśmy nagimi małpami, kulturalnymi, ekonomicznymi i politycznymi…  Nawet zwykłe śniadanie to akt polityczny. 
  • Nawet to, ale postawiliśmy na romantyzm ze szkodą dla skuteczności. Dzisiaj nie można zaprzeczyć, że wiele decyzji podjętych w parlamentach wpływa na życie zwierząt i na nasze. Dlaczego mielibyśmy odrzucić tę drogę? Martwi mnie czasem, kiedy widzę aktywistów skłonnych poświęcić swoją wolność i ryzykować utratą nienaruszalności fizycznej w obronie zwierząt – i jest to wielki wyczyn – jednak nie potrafią zdjąć kolczyków z nosa i włożyć garnituru, aby bronić zwierząt w parlamentach. To nasuwa mi myśl, że romantyzm przeniósł nas z pozycji obrony zwierząt do obrony określonej postawy i nawet tego nie zauważyliśmy (głównie dlatego, że zrównaliśmy etykę z postawą). Powinniśmy na nowo rozważyć kwestię wewnętrznej kultury ruchu. Czas pędzi.
  • Jest jasne, że należy przyjąć za normę antygatunkowizm oraz postawy wegańskie we wszystkich dziedzinach społecznych, w kulturze, w nauce, w prawie… i, niestety, w polityce.
  • Tak jest, zgadzam się całkowicie. We wszystkich dziedzinach potrafiliśmy poruszać się względnie dobrze, oprócz polityki. Problem słowa „polityka” tkwi w utracie jej charakteru. Myślę, że źli politycy – nie wszyscy tacy są – oszukali nas dwa razy i nawet się nie zorientowaliśmy. Pierwszy raz, upraszczając wypowiedź i w konsekwencji analizę, sprawili, że uwierzyliśmy, iż „wszyscy politycy są tacy sami”. Za drugim razem uwierzyliśmy, że żaden lub żadna z nas nie jest politykiem. A przecież jesteśmy. Jednak nie musimy przynależeć do żadnej partii.
  • Nie lubię postaw abolicjonistycznych i antygatunkowistycznych, bo wydają się być spreparowane przez guru, których wzrok sięga wyżej. Zdają się jeszcze jednym dowodem na to, że istota ludzka, nawet jeśli jej myśl i współczucie ewoluowały, nie nauczyła się żyć z wątpliwościami i sprzecznościami, przy całym ideologicznym i strategicznym zaparciu, jakie ta postawa ze sobą niesie. 
  • Naturalne jest jednak poszukiwanie ideałów, wiemy, że osiąga się je w nieznacznym procencie, ale przyczyniają się do tego, że ociężałe społeczeństwo idzie do przodu, centymetr po centymetrze. Nie zapominamy, że jesteśmy pionierami zmierzającymi się z zachowaniami głęboko zakorzenionymi w naszej cywilizacji, dlatego potrzebne są ideały wręcz niemożliwe, aby móc paktować i uzyskiwać postępy natychmiast, mimo że niższej rangi.
  • Niezależnie czy nam się podoba czy nie, społeczeństwo funkcjonuje w taki sposób, że teorię nie zawsze da się wdrożyć i wszystkie teorie niemożliwe do wdrożenia stają się per se bezużyteczne. Postawa abolicjonistyczna ma wiele dziur i wiele wad do poprawki. Zaczynając od tego, że „abolicja” to termin prawniczy. Oczy mnie bolą, kiedy czytam o „abolicji gatunkowizmu” albo, że przejście na weganizm to zniesienie czegoś. Bądźmy poważni, abolicja to zakaz z mocy prawa powstały z pobudek etycznych.
  • Dlatego nie jestem abolicjonistą w znaczeniu strategicznym, uważam się za pragmatycznego liberacjonalistę. 
  •  
  • Dlaczego przeszedłeś z obrony praw człowieka do obrony osób pozaludzkich? Czy prawa człowieka są mniej ważne?
  • Nie sądzę, abym przeszedł w znaczeniu moralnym, raczej włączyłem zwierzęta do swojego spektrum. W dalszym ciągu bronię niektórych ludzi (tych pokrzywdzonych), ale z innej pozycji. Na przykład w Ameryce Łacińskiej wdrożyliśmy program Basta de TaS (Stop Sile Pociągowej Zwierząt) z hasłem „bez zniewolonych koni, bez wykluczonych ludzi”. Chodzi o uczynienie godną pracy rodzin wypchniętych na margines przez społeczeństwo i zapomnianych przez administrację, które w chwili obecnej biorą w niewolę konie, aby zebrać tony odpadów, posegregować je i oddać do recyklingu. Ci pracownicy to prawdziwi inicjatorzy recyklingu, ale równocześnie są wykluczeni ze społeczeństwa i z tej przyczyny żyją jak 80 lat temu, używają koni, co sprawia potworne cierpienie zwierzętom. Ruch animalistyczny podtrzymywał tę walkę jako bitwę biednych ze zwierzętami. To jest wojna pomiędzy słabymi, w której nikt nie wygra i jakiekolwiek zwycięstwo będzie oznaczać niesprawiedliwą wygraną nad słabym. My wyszliśmy z założenia, że to nie jest wojna, gdzie musi być jakiś zwycięzca, lecz problem, który powinien mieć rozwiązanie. 
  • Równocześnie walczy się z nierównościami klasowymi, rodzajem dyskryminacji historycznej i liczebnie dużo bardziej śmiercionośnej niż rasizm czy seksizm, choć dużo rzadziej wzmiankowanej.
  • Tak jest, kochani. W Ameryce Łacińskiej mamy wciąż społeczeństwo głęboko podzielone i klasowo nierówne. Dlatego zauważyliśmy, że rozwiązaniem są działania pracownicze, od integracji społecznej tych osób i ich rodzin, poprzez odpowiednią edukację, opiekę medyczną i sposób odżywiania się, do możliwości pracy oferowanych przez administrację, aby w dalszym ciągu mogły wykonywać pracę recyklingu, ale we właściwym kontekście. Dzięki temu konie przejdą na emeryturę i zostaną przyjęte przez osoby, które zobowiążą się do nieużywania ich nigdy więcej. Naszym zadaniem w tej kampanii jest zdobyć i przyswoić sobie specjalistyczną wiedzę techniczną (na temat segregacji, technologii, wejścia na rynek pracy, sytuacji socjoekonomicznej, itd.), poukładać tę wiedzę, przełożyć na kod polityczny i doradzać organom administracji w celu wdrożenia projektów zamiany. Ta kampania dotyczy około 1,5 mln koni na całym kontynencie i co najmniej 25 mln zmarginalizowanych pracowników. Była sukcesem, bo przełamaliśmy fałszywe przekonanie, że prawa zwierząt i prawa ludzi są sprzeczne.
  • Fascynujące!
  • I przynosi nadzieję. W każdym razie – odpowiadam na pytanie – uważam, że obydwa rodzaje praw są istotne, choć podkreśliłbym być może dwie rzeczy: rozziew między tym, co idealne i aktualne, jest większy w przypadku zwierząt przynajmniej łamanie praw człowieka z punktu widzenia moralnego jest piętnowane przez (prawie) wszystkich śmiertelników, a nie dzieje się tak, kiedy mowa o zwierzętach. Dlatego poświęcam więcej czasu sprawie zwierząt i dlatego uważam, że wyzwolenie zwierząt przy okazji rozwiąże problem wyzwolenia ludzi.
  • Czy to koniec rasizmu pomógł znieść niewolnictwo? Czy może przemysłowa rewolucja pozwoliła zamienić pracujących w polu Murzynów na maszyny? 
  • Makroekonomia, eksternalizacja kosztów, dumping, kwoty rynkowe... Miliardy euro przepływają na światowych giełdach, zabija się świadomość, niszczy się mikroekonomie, a suwerenność żywnościowa państw zamienia w karykaturę. Wszystkie zwierzęta, włącznie z nami, doświadczają wszechobecnej władzy pieniądza.
  • Nic dodać, nic ująć. Moim zdaniem eksploatacja to przyczyna gatunkowizmu, a nie na odwrót. Gatunkowizm i uprzedmiotowienie to elementy służące człowiekowi do poradzenia sobie z kognitywnym rozdźwiękiem i rozwiązania moralnego dylematu.
  • Nie przychodzi mi do głowy jak można zmienić tę sytuację, wychodząc od konsekwencji.
  • Tym co uczyniło możliwym zniesienie niewolnictwa nie była etyka ani dyskurs, lecz alternatywa, której nazwa brzmiała w tym przypadku „rewolucja przemysłowa” lub inaczej „możliwość zastąpienia Murzynów przez maszyny”.
  • Czy w naszym przypadku będzie to weganizm?
  • Czasami się zastanawiam, co nadejdzie szybciej: świat w większej części wegański czy mięso z laboratorium? Zazwyczaj bez cienia wątpliwości odpowiadam: to drugie, choćby ze względu na niekontrolowany przyrost demograficzny… Zadaję sobie pytanie: ile czasu, pieniędzy i energii poświęcamy na hodowanie laboratoryjnego mięsa i ile na rozpowszechnianie weganizmu? Ktoś powie, że wyhodowane mięso nie zakończy kwestii futer ani cyrków. Ja uważam, że jeśli status quo gatunkowizmu utraci hodowlę zwierząt jako żołnierza, już nie będzie argumentów przeciwko ewentualnej deklaracji praw zwierząt. Chcę przez to powiedzieć, że zakończenie hodowli zwierząt niekoniecznie wniosłoby do naszej przestrzeni prawa zwierząt, jednak prawa zwierząt byłyby tam możliwe. Dzisiaj moim zdaniem są one pożądane, ale niemożliwe.
  • Spójrzmy na małe- wielkie zwycięstwa. Opowiedz trochę o zakazie organizowania korridy w Katalonii. Uważasz, że ten zakaz stanowi punkt zwrotny w strategii globalnej, tak jak zakaz polowania na lisy w Wielkiej Brytanii?
  • Osobiście czułem wielką satysfakcję, że mogłem uczestniczyć w tej kampanii, ponadto byłem celem, na którym nieprzyjaciel wyładowywał swoją złość, byłem posłańcem, którego powinni byli zabić i przy całej ich sile i wpływach nie zdołali. Poza tym, że było to w pewnym momencie ciężkie przeżycie, dzisiaj wdzięczny jestem za trening, który sprawił, że jestem dużo silniejszy niż przedtem. Z punktu widzenia strategicznego sądzę, że była to lekcja organizowania się obywateli i społecznego poruszenia. Istniała oddolna wola, którą można porównać do rozsypanych ziaren ryżu, tych sypanych na głowę nowożeńców. My wrzuciliśmy każde ziarno do odpowiedniego worka. Nikt nie chce, by wysypano mu na głowę worek ryżu, tym bardziej z taką siłą.
  • Wyzwanie polegało na wprowadzeniu woli ludu do demokratycznego parlamentu i to właśnie zrobiliśmy, i zwyciężyliśmy.
  • I zwyciężyły byki.
  • Przede wszystkim. Momentem kluczowym było przezwyciężenie sceptycyzmu i tryumf nadziei i zaufania oraz wejście w sferę polityki. Po Katalonii wydano kolejne zakazy tego typu walk, między innymi w Quito i w Bogocie – te dwa są najbardziej znaczące. W dwa lata znieśliśmy to, czego nie udało się znieść przez poprzednie 50 lat. Aktywiści odnieśli zwycięstwo, a taurinos [zwolennicy korridy] porażkę. Klasa polityczna zaczęła rozumieć, że ten problem jej dotyczy bezpośrednio. Społeczeństwo zrozumiało natomiast, że brak zakazu nie tylko oznacza pozostanie na marginesie rzeczywistości, lecz także stanowi decyzję – decyzję o pozostawieniu rzeczy takimi, jakimi są.
  • Żyjemy w świecie rządzonym przez wizerunek. „Facebookuję ergo sum…"
  • I to, co nie istnieje w sieci, nie istnieje na świecie. Świat nie zmienił sposobu komunikacji, zmiana jest dużo głębsza: świat zmienił nośnik i to jest wielka nowina. Dzisiaj po raz pierwszy w historii mamy szansę wygrać wszystkie partie z niesprawiedliwością wyłącznie dzięki sile komunikacji. 28 lipca zatwierdzono prawo, a 29 lipca byliśmy na pierwszej stronie 70 proc. gazet na całym świecie! Wszelkie działanie abolicjonistyczne związane z prawem będą na tyle konfliktowe, że zwrócą uwagę dużo większej ilości mediów niż najlepiej przeprowadzone śledztwo czy najbardziej efektowny czyn. Status quo opiera się zmianie i jeśli status quo się nie zmieni, jest konflikt i jest uwaga mediów. 
  •  
  • We współczesnym świecie stosowany jest marketing, nawet w celu dokonania zmian społecznych i zwłaszcza w odniesieniu do kwestii zwierząt pozaludzkich. Czy działalność na rzecz zwierząt to produkt, który należy umieć sprzedać?
  • Nie sądzę, żeby był to produkt na sprzedaż, choć myślę, że należy go kupić.
  • Masz jakąś propozycję na działalność? 
  • Owszem, mam, trzy: pragmatyzm, pragmatyzm i jeszcze raz pragmatyzm.