Na początku grudnia 2012 ukraińska organizacja
feministyczna FEMEN zorganizowała przed Stadionem Narodowym w Kijowie protest,
tradycyjnie w stroju topless, skierowany przeciwko niepokojącym oświadczeniom w
sprawie „stanu gotowości” krajowych burdeli, które już zapowiadają, że będą
serwować swój „towar” podnieconym kibicom piłki nożnej, a to wszystko w związku
z uczczeniem nadchodzącej imprezy piłkarskiej UEFA- Euro 2012. Wydarzenie to
poruszy miliony ludzi w zanudzonej na śmierć kibolskiej turystyce i stanowi
dowód naszej wyższości gatunkowej.
Polska, jako kraj partnerski Ukrainy w organizacji
wzmiankowanego święta, również oświadczyła, że jej burdele przygotowane są na
kontyngent kibiców i że obsłużą zastępy machos wypełniających stadiony. Mimo
mojego wahania przy potępianiu prostytucji (uważam, iż każda kobieta jest wolna
i może robić ze swoim ciałem co chce) myślę sobie, że ten zawód –najstarszy na
świecie i najpopularniejszy w innych dziedzinach- jedynie zatwierdza i aprobuje
obłąkane społeczeństwo patriarchalne, stanowiące ciężar także dla nas mężczyzn
i opierające się na uproszczonej i żałosnej ocenie kobiety jako ciała, bez
związku z jej sercem czy mózgiem. Tego typu praktyki ułatwiają handel
kobietami, trzeci pod względem rentowności biznes na świecie, po przemyśle
zbrojnym i handlu narkotykami.
Po proteście waleczne aktywistki zostały usunięte
przez policję. Tu kończy się wersja oficjalna. Parę dni później, według
wypowiedzi samych aktywistek zamieszczonych w sieci, na stacji kolejowej w
Mińsku (Białoruś) policja wraz z agentami KGB porwała trzy uczestniczki
protestu, zawiązała im oczy i wiozła przez
całą noc autobusem do lasu oddalonego o 400 km od stolicy, tam oblali je
benzyną, zmusili do rozebrania się, grozili podpaleniem oraz użyciem noża,
który następnie posłużył do obcięcia im włosów. Wszystkie te naruszenia zostały
zarejestrowane kamerą przez samo KGB. Po dokonaniu tych przestępczych i
poniżających czynów pozostawili w lesie kobiety, które nagie i pozbawione dokumentów zmuszone
były do powrotu piechotą w samym środku białoruskiej zimy.
Piłka nożna zawsze była sportem pełnym przemocy.
Białoruś, kraj kandydujący do członkostwa w Unii
Europejskiej, jest paradoksalnie krajem o znacznej korupcji na szczeblu
państwowym, politycznym i wojskowym (jak w większym lub mniejszym stopniu
jakiekolwiek państwo UE), słynie ze swojego przywódcy Łukaszenki, dyktatora,
któremu z powodu systematycznego łamania praw człowieka zabroniono wjazdu do
krajów UE pod karą aresztu. W tym kontekście nie wydaje się nielogiczna pozaoficjalna
nauczka dana feministkom z Femen poza granicami ich kraju za to, że okazały
solidarność, zdrowy rozsądek i feminizm. Białoruś przecież stara się być dobrym
sąsiadem Ukrainy.
Ukraina z drugiej strony, w ramach przygotowań do
Euro, rozpoczęła bezkarną rzeź tysięcy bezdomnych psów i kotów, i choć
państwowe media ogłosiły jej zatrzymanie za sprawą protestów stowarzyszeń
broniących zwierząt, rozwija się ona w dalszym ciągu. Ta sprawa jest nagłaśniana
przez aktywistów polskich (stopmordowaniu.pl). Jedynie w Kijowie rozstrzelano i
zatruto 20.000 zwierząt w roku 2011, w wielu przypadkach ich resztki zostały
sprzedane w formie czapek lub jedzenia dla innych zwierząt. W Doniecku istniało
nawet przewoźne krematorium, przeznaczone do spalania rano zwierząt zamordowanych
w nocy. Według zeznań sąsiadów i naocznych
świadków niektóre z nich w trakcie kremowania były jeszcze żywe.
Ukraina, tak samo jak Białoruś czy Polska, to kraje,
gdzie prawa kobiet i zwierząt mają wartość jedynie na papierze, inaczej się
sprawa ma, kiedy należy wdrożyć je w życie. Kraje te nie posiadają tak
okrutnych tradycji jak korrida czy walki kogutów, ale istnieją nielegalne walki
psów, egzekucja psów i kotów w celu pozyskania leków, itd. Nie dziwi to w
przypadku państw nieszanujących praw człowieka, a zwłaszcza Białorusi ze swoimi
arbitralnymi aresztowaniami, nadużyciem władzy czy, jak zostało to opisane,
dławieniem aktywizmu. Jest to nieodłączna część „Dzikiego Wschodu”, gdzie
postkomunistyczni kowboje przechadzają się z karabinem w ręku dręcząc
społeczeństwo, gdzie tego typu bezczeszczenie praw zwierząt– ludzkich i
pozaludzkich- może odbywać się do pewnego stopnia bezkarnie ze strony państwa i
policji, przy argumencie o wyższości władzy nad ludem, samca nad samicą, zwierzęcia
ludzkiego nad pozaludzkim.
Jak widać z bliska znany schemat dominacji jest wciąż świeży
i aktualny, zmienia się jedynie naczynie, które jej doświadcza- odczuwające
życie. Prawo
do wolności słowa przeszkadza jak życie psów. Przypuszczam, że jest to kwestia
priorytetów.
Źródła: The Sun,
Fondation Brigitte Bardot, Feminoteka.
Tłumaczenie: Agnieszka Władzińska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz