środa, 30 października 2013

ROZMOWA Z IGUALDAD ANIMAL ("Artykuł ukazał się w magazynie "Vege" nr 3/2013" )



Założona w Hiszpanii w roku 2006 Igualdad Animal (Animal Equality) stała się jednym z punktów odniesienia światowego aktywizmu na rzecz praw zwierząt pozaludzkich, nie tylko ze względu na zasięg medialny jej akcji, ale także –i przede wszystkim- dzięki głębokiemu przekazowi dyskursu w obronie interesów zwierząt pozaludzkich, który przedstawia nową perspektywę historyczną zakończenia zwierzęcej tragedii. Rozmawiamy z założycielami: Sharon Nuñez, José Valle y Javierem Moreno.


- W czym podobni jesteśmy świnia i ja?

Jesteście podobni w wielu aspektach biologicznych, anatomicznych, etologicznych..., ale z punktu widzenia etycznego podobni jesteście w tym, że na obojga oddziaływują pozytywnie lub negatywnie czyny innych i dlatego należy Was traktować jako indywidualne jednostki. Ucieczka od bólu, nudy, strachu czy nieprzyjemnych wrażeń i szukanie przyjemności, rozrywki, spokoju lub bezpieczeństwa, to bardzo ważne sprawy dla Was obojga. W tym sensie można stwierdzić, że jesteście dokładnie tacy sami. 

- W czym się różnimy świnia i ja?

Różnicie się w wielu aspektach wyżej wymienionych, ale żaden z nich nie jest na tyle ważny, aby wpłynąć na wzgląd moralny, na jaki zasługujecie. 

- Dlaczego igualdad animal (równość zwierząt) i dlaczego Igualdad Animal ?

Równość zwierząt to pojęcie, które zakłada, iż te same interesy u różnych jednostek zasługują na to samo poszanowanie, bez względu na gatunek, do jakiego należą. Wybraliśmy dla naszej organizacji nazwę Igualdad Animal, gdyż to pojęcie oddaje dokładnie nasz sposób myślenia, jest to idea przez nas promowana, fundamenty świata, który zamierzamy zbudować.


- Myślę, że świat powinien nauczyć się płakać. Opowiedzcie o swoim osobistym doświadczeniu, dlaczego jesteście tym kim jesteście i dlaczego robicie to co robicie.

Chyba najbardziej osobiste doświadczenie związane z naszym aktywizmem to to, że niezmiennie płaczemy, kiedy wchodzimy na fermę czy do rzeźni. Tych łez w wielu sytuacjach nie widać, ale one są. 

- Co powinna sobą reprezentować osoba, która jest weganinem/ weganką? Czy weganizm to wystarczające rozwiązanie?

Weganin/ weganka to ktoś, kto przestał być częścią problemu zwierząt. To znaczy przestał/-a je krzywdzić w swoim życiu codziennym. Rzeczywiście w tym społeczeństwie sam fakt bycia weganinem/ weganką nie jest neutralny, sam w sobie jest pozytywny dla zwierząt. Nie tylko przestajesz sprawiać im krzywdę poprzez finansowanie ich wyzysku i śmierci, ale działasz na ich korzyść, bo popularyzujesz weganizm wśród znajomych, zwiększasz popyt na produkty wegańskie, itd… Ale być może to nie wystarczy. Żeby być częścią rozwiązania problemu zwierząt, sprawą fundamentalną jest nasze zaangażowanie, nasza praca na rzecz zmian społecznych, tak pilnie potrzebnych. Waga przechyla się całkowicie na stronę ich codziennej eksterminacji. Za każdym razem, kiedy robimy coś dla zwierząt, każda godzina, którą im poświęcamy, każde euro, które na nie płacimy, przechylają szalę na drugą stronę. To czy ruch wagi jest szybszy czy wolniejszy zależy wyłącznie od nas.
- Uważacie, że metody na rzecz zmian społecznych dla dobra zwierząt pozaludzkich są uniwersalne i  mogą być stosowane we wszystkich krajach i we wszystkich kulturach? 

Zapewne są metody, które w ogólnym zarysie funkcjonują w sposób uniwersalny i na pewno są takie, które tak nie działają. Jednak bez cienia wątpliwości jest to kwestia, której należy poświęcić wiele uwagi. Kiedy przekazujemy konkretny komunikat i przyjmujemy konkretną strategię należy uwzględnić charakter odbiorcy. I nie chodzi wyłącznie o różnice pomiędzy kulturami czy krajami, ale także pomiędzy grupami społecznymi, o różnice w wieku i w wykształceniu, w otrzymanym wychowaniu, itd. Nie można przekazywać tak samo głębokich treści małym dzieciom, uczniom szkoły średniej czy studentom. Akcja wizualnie szokująca może zostać dobrze odebrana przez młodych ludzi, ale już nie tak dobrze przez starszych. Słowa takie jak „zbrodnia”, „gwałt” czy „holokaust” w odniesieniu do zwierząt w wielu kulturach/ krajach mogłyby spowodować ogromny sprzeciw i nie tak duży w innych, reakcja może być nawet pozytywna.  Jak wspominaliśmy jest to kwestia podstawowa, której powinniśmy poświęcić właściwy czas.  

-„Weź te łzy i zamień je w czyny”. Co Wam to sugeruje?

Łzy to dobry znak, ważne jest potrafić czuć. Wskazują na osobę uwrażliwioną, która świadoma jest niesprawiedliwości, jakiej doznają zwierzęta pozaludzkie. Te łzy oraz ich znaczenie są ważne, ale same w sobie nie wystarczają, by cokolwiek zmienić, dlatego trzeba iść dalej, poza łzy, i pracować, żeby wykorzenić gatunkowizm. 


- IA dla mnie i dla tysiąca osób stanowi diametralną zmianę w zrozumieniu ogólnospołecznego gatunkowizmu i w jego leczeniu. Skąd to się bierze według Was?

Od kiedy założyliśmy Igualdad Animal zrobiliśmy wiele błędów, ale mieliśmy też wiele trafień. Jednak szczerze wierzymy, że nie można nas oskarżyć o to, że nie staraliśmy się przynajmniej działać jak najlepiej. Jeśli cokolwiek wnieśliśmy do walki z gatunkowizmem, zawdzięczamy to nieustannym wysiłkom wielu aktywistów, którzy pracują i ulepszają świat dzień w dzień. 

- Hiszpania to kraj martwych byków. Średnie spożycie mięsa w Hiszpanii jest dwa razy większe niż w Polsce, jednak aktywizm hiszpański jest znacznie silniejszy. Macie jakąś teorię, żeby odpowiedzieć dlaczego tak jest?

Wiele czynników wpływa na ten fakt. Różnice społeczne, kulturalne, demograficzne... Zbyt śmiałe byłoby budowanie teorii na temat tak złożony. Rzeczywiście, tak jak mówisz, aktywizm na rzecz zwierząt w Hiszpanii w ostatnich latach wzrósł znacznie, co zostało zauważone ze zdziwieniem przez aktywistów na całym świecie. Jeśli się zastanowić, to ciekawy fakt. Kraj, w którym popełnia się czyny okrutne, zakazane w innych częściach świata, gdzie zaledwie czterdzieści lat temu żyliśmy w ustroju dyktatury wojskowej, gdzie ludzie myślą, że bycie wegetarianinem to jedzenie ryb i kurczaków… no tak. Uważamy, że dziesięć lat temu nikt by nie powiedział, ani nawet nie wyobraził sobie, że dziś ruch animalistyczny będzie aż tak silny. Nie znamy dokładnie przyczyn, ale oczywiście jesteśmy bardzo zadowoleni.


-  Byliście zatrzymani przez jakiś czas i oskarżeni o wyzwolenie 11.000 norek w Galicji, sprawa, która prawdopodobnie przyczyniła się do zaczęcia represji państwa przeciwko ruchowi antygatunkowistycznemu na Półwyspie. Po uwolnieniu i podczas wielotysięcznej akcji Międzynarodowego Dnia Zwierząt pamiętam zdanie, które Sharon przeczytała w swoim manifeście i które odnosiło się do tych właśnie represji: „nie bójcie się”. Jeszcze teraz dostaję gęsiej skórki, bo myślę, że strach hamuje w znacznym stopniu ruch globalny, zarówno jeśli chodzi o prawa zwierząt ludzkich jak i pozaludzkich. Co sądzicie o strachu? Skąd wziąć odwagę?

Strach to mechanizm ewolucyjny, który popycha do unikania sytuacji nam zagrażających. Trudno kontrolować tę emocję i osoby zaangażowane wiedzą to doskonale. W historii strach używany był jako narzędzie represji, tak skuteczne jak jakiekolwiek inne. Może to niemożliwe nie czuć strachu przed pewnymi sytuacjami, ale wszyscy jesteśmy w stanie mu się oprzeć. Możemy pomyśleć o wszystkich ludziach, którzy nas popierają albo pomyśleć o strachu zwierząt, który czują wykorzystywane zwierzęta i który jest nieskończenie większy od naszego.

Czuć strach to normalne, ale to co rzeczywiście określa kim jesteśmy to sposób w jaki z nim walczymy.

            Krótko przed zakończeniem tego wywiadu z radością przyjęliśmy wiadomość, że Equanimal i Igualdad Animal połączyły się w jedną organizację pod nazwą „Igualdad Animal”, co zapewne sprzyja synergii dążącej do koniecznych zmian społecznych na rzecz zwierząt pozaludzkich. Życzymy dużo szczęścia!






Tłumaczenie: Agnieszka Władzińska


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz