czwartek, 31 października 2013

UŚMIECH DELFINA ("Artykuł ukazał się w magazynie "Vege" nr 11/2012")



              Mona Lisa, czyli La Gioconda, spogląda na nas z odległości pięciu wieków  swojego tajemniczego uśmiechu. Namalowana między 1509 i 1513, uznawana jest za jedno z największych obrazu w technice sfumato autorstwa Da Vinci. Dzieło wybitne bez wątpienia. Uśmiech Mony Lizy pełen jest sekretów. Pojawia się, kiedy nie patrzymy na twarz, gaśnie, kiedy usiłujemy go dostrzec, jest gorzki, smutny, był przedmiotem badań semiotycznych, psychologicznych oraz socjologicznych, choć nikt nie jest całkowicie pewien jego znaczenia. To sława skazała to dzieło na kradzież, manipulację, ataki dokonywane na przestrzeni wieków. Tak jak Mona Lisa uśmiecha się do nas ze swojej szklanej, pancernej urny, w ten sam sposób delfin uśmiecha się ze swojego więzienia w delfinarium. Bezprecedensowa słodycz maluje w jego rysach historię piękna wynikającego ze smutku. Sympatyczny wyraz uśmiechu -anatomiczny grymas szczęk- to jego wyrok. Delfiny, którym w Japonii ucina się głowy i przeznacza na mięso, uśmiechają się w chwili śmierci.    

Bliski krewny mitologicznej syreny, jak głosi legenda, delfin jest jednym z najinteligentniejszych i najwrażliwszych ssaków na świecie, posiada język tak samo złożony  jak nasz oraz przebogate życie emocjonalne i społeczne. Altruistyczne, hojne, tak dobre, że bardziej ludzkie niż wielu ludzi. Przez ludzi jednak delfiny są przechwytywane w morzu, ich dzikie społeczności są rozbijane dla zysku, zamieniane w błaznów ku uciesze dużych i małych. Wygląda na to, że uwielbiamy mieć u naszych stóp jeden z największych sukcesów ewolucji gatunków, istotę doskonałą. Wygląda na to, że poprzez dominację nad wdziękiem delfina mścimy się za naszą niezdarność, naszą fizyczną niepełnosprawność, nasze niedostosowanie się do środowiska.   

Delfiny zamknięte w akwarium, delfinariach lub cyrkach zoologicznych świata tworzą grupę tych, które doznają największych, zwierzęcych cierpień - śmierci za  życia. Całkowicie świadome swojego niewolniczego stanu, głuchną, a kakofonia basenu, o którego ściany odbijają się wszystkie fale echolokacji, powoduje u nich szaleństwo. Do tego dodać trzeba ponad 120 decybeli pochodzących z pomp czyszczących. W delfinariach samcom podaje się środki farmakologiczne, aby przyhamować hormony, zmusza do jedzenia martwych zwierząt (na wolności nie jedzą padliny, jak niektórzy ludzie) w zamian za piruet czy za skok. Oblicza się, że czas poświęcony na edukację o tym gatunku w ogrodach zoonielogicznych nie przewyższa czterech procent całkowitego czasu widowisk z ich udziałem, reszta to szafowanie żałosnymi, nienaturalnymi zachowaniami w celu zabawiania publiczności, które jasno unaoczniają kłamstwo naukowego dyskursu głoszonego przez ogrody zoonielogiczne i delfinaria. 


Tymczasem z oczami chorymi od nadmiaru chloru w wodzie, ze zmianami skórnymi i wydzielinami spowodowanymi przez środki dezynfekująco-czyszczące i ozon, używane w procesie oczyszczania wody, po dezintegracji relacji rodzinnych, zerwaniu związków rodzicielskich, rozbiciu grup społecznych, krążąc w kółko przez cały czas znudzone do szaleństwa, delfiny umierają w agonii. Europejskie lobby delfinariów nie liczy martwych zwierząt podczas pierwszego roku życia, do czego należy dodać wysoką śmiertelność młodych delfinów w niewoli. Trzeba to podkreślić- większość zniewolonych delfinów nie przeżywa.

To dlatego delfiny popełniają samobójstwo.

Delfiny nie oddychają automatycznie jak my, lecz planują każdy haust tlenu, tak więc zgodnie ze swoją wolą mogą przestać to robić. Dlatego każdy oddech to manifestacja chęci życia, pieśń ku chwale egzystencji. Zamknięte delfiny czasami przestają słuchać muzyki sensu życia i -niezdolne przeżyć smutek- wyrzekają się go i przestają oddychać. Świadomość sytuacji, w jakiej się znalazły, tęsknota za zabraną wolnością i straconym oceanem, są dla nich nie do zniesienia. Te myśli nie tworzą się w mózgu, ale u podstawy żołądka, miejsca pomiędzy jelitami, a sercem, między tym, co emocjonalne a tym, co instynktowne. 

Śmierć miliarda ludzi nie ma znaczącego wpływu na rozwój Wszechświata. Nieskończoności  nie wzrusza cierpienie jednostki, ale zawsze kiedy umiera jednostka, ginie cały jeden wszechświat. Nie przychodzi mi do głowy żaden inny przykład lepiej ilustrujący tę stratę niż delfin umierający z samotności, głębokiej apatii, tęsknoty za morzem.   

Niemożliwy jest szacunek i miłość do delfinów i równocześnie praca przeciw nim jako trener, niemożliwa jest praca z delfinami i wrażliwość bez cierpienia, perwersyjne jest myślenie, że są szczęśliwe, bo zamieniły miliony kilometrów kwadratowych oceanów na maleńki, wesołomiasteczkowy basen.

Istnieją dwa typy niewiedzy: tych, którzy nic nie wiedzą i tych, którzy myślą, że wiedzą wszystko. Oba zgodne są w swoim przekonaniu o prawdzie. Między tępakami a przemądrzałymi istnieje trzeci typ niewiedzących, tych, którzy są tego świadomi, którzy wiemy, że nie wiemy i staramy się, by nikt nie ucierpiał z powodu naszej niewiedzy.

Lepiej kroczyć zawsze niż biec tylko przez jeden dzień, ale argument, że nie trzeba spieszyć się do wyzwolenia zwierząt jest preferowany przez ludzi, którzy nic w tym celu nie robią. Trzeba jak najszybciej wyzwolić zwierzęta z naszego życia, otworzyć wszystkie klatki, które nasza niewiedza -świadomie lub nieświadomie- zbudowała.

Mona Lisa pokazuje nam swój słodki uśmiech utrzymywany przez pięć wieków w powściągliwości, to jeden z przykładów piękna, jakie nasz gatunek jest w stanie stworzyć i choć stanowi on piękno tylko dla naszych oczu, należy o niego dbać. Tak samo jak trzeba dbać o uśmiech delfina, wyzwolić go z naszej żądzy, uwolnić z naszego pojęcia rozrywki. Dajmy szansę delfinom- zostawmy je w spokoju. 



Tłumaczenie: Agnieszka Władzińska



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz