czwartek, 5 lutego 2015

JĘKI Z CZWARTEGO ŚWIATA




(Artykuł ukazał się w magazynie"Vege" nr 9/2013)

                Kiedy w styczniu zapada zmrok, chmury gawronów, wron, kawek i srok powracają do miasta i siadają na gałęziach parków. Wracają w poszukiwaniu paru stopni różnicy między nagim lasem i najcieplejszym ludzkim miastem (którego temperatura stanowi dowód naszego marnotrawstwa energii). To zaledwie parę stopni, ale kiedy powietrze ma dwadzieścia stopni poniżej zera, mogą one stanowić granicą pomiędzy życiem a śmiercią. Poza tym w parkach zagrożenie nocnego ataku ze strony drapieżników jest mniejsze.Potem zima przekazuje sztafetę wiośnie i ptaki muszą się zmierzyć z innymi wyzwaniami, tak samo bezlitosnymi jak mróz.Nie wszystkie przeżywają.

                Walka o życie w świecie zwierząt pozaludzkich jest stresująca. W zachodnim świecie już jej nie znamy, na tle historii wypadamy jak rozpieszczone dzieci- pracujemy, żeby mieć wygody i luksus, i nikt nie umiera z głodu. Kontenery pełne wyrzuconego jedzenia potwierdzają moje słowa... Nikt nie umiera z głodu. W naturze, zwierzęta pozaludzkie żyją stale wystawione na żer drapieżników, w ekstremalnych warunkach atmosferycznych, bez  ubrań ani zbytków, atakowane przez choroby, nękane ciągłym brakiem pożywienia lub atakami innych zwierząt. Są bardziej podatne na zranienia, choć bardziej wolne. Drapieżnik z kolei jest sam ze swoim głodem, tak jak istota ludzka jest sama ze swoim nienasyceniem.

Głód w społeczeństwie ludzkim (dziesiątki tysięcy ofiar codziennie), to sprawa polityczna i ekonomiczna; wiemy przecież, że ludzie muszą umierać dla uzyskania właściwych kwot na rynku uzbrojenia, aksjomat wolnego handlu, władza nad bogactwami naturalnymi, itd.I żeby istniał Pierwszy Świat MUSI istnieć Drugi i Trzeci Świat, które można rabować bez litości.Ale przede wszystkim nasza kultura opiera się na torturze Czwartego Świata, należącego do zwierząt pozaludzkich, do najnędzniejszego losu, któremu nadajemy najniższą wartość w naszej skali, porównywalną bardziej do wartości rzeczy niż do istot żywych.I nie ma znaczenia czy to mięsożerność czy wegetarianizm, konsekwencje pozostają takie same: niewola i śmierć.Najlepszą antygatunkowistyczną postawą jest weganizm. 


                Bez żalu redukujemy każdego roku, każdego dnia, z każdą minutą, terytoria zwierząt pozaludzkich jedynie dla zaspokojenia własnej próżności i łakomstwa. Postęp opiera się na obydwóch tych cechach, nie na dobrobycie, bo nasz rozwój technologiczny niesie ze sobą efekty uboczne, które stanowią efekt frustracji, braku wyobraźni, niewolnictwa i głupoty.To przede wszystkim. Nie zamieniłbym Amazonii na internet. 
                Do czynników środowiskowych należy dodać trudność, jaką mają zwierzęta, żeby przeżyć najbardziej śmiercionośnego ze swoich wrogów, czyli nasz gatunek.Grabimy ich terytoria, kradniemy im dzieci, pożywienie, mordujemy ich rodzeństwo, czynimy zależnym ich życie, wycinamy im domy, dziurawimy nory i robimy to dla przyjemności, jakiej taka czynność może dostarczyć. Jesteśmy najbardziej bezkarnymi przestępcami w historii tej planety, najbardziej perwersyjnymi, wykrzywionymi, najbardziej zacofanymi kryminalistami ze wszystkich znanych gatunków. Jednak to my piszemy prawo, bo posiadamy broń i to jest najistotniejsze. Reasumując: tysiące lat historii, renesans, humanizm, rewolucje, prawa moralne, postęp etyczny nie mogą konkurować z dobrym karabinem powtarzalnym. Jesteśmy z zasady mordercami. Niektórych z nas różni to, że nie chcemy takimi być. Rozumiemy, że prawo do zabijania kryje informację, że to my możemy umrzeć w brutalny sposób i tylko ktoś chory mógłby żyć z takim przekonaniem. Wzdrygamy się przed zabijaniem bez sensu, bo nie chcemy tak umierać. Bądźmy przynajmniej szczerzy.
                Różnica pomiędzy myślistwem a kłusownictwem jest porównywalna do różnicy między legalną karą śmierci i morderstwem wykonanym z zimną krwią. Czyli żadna. Miliony myśliwych wychodzi uzbrojonych do lasu i w góry, opętanych żądzą porwania żyjących istot, grzebią w ich kryjówkach, przerywają sen zwierząt, niweczą ich oczekiwania, naruszają ich interesy, by w końcu rozstrzelać je, amputować narządy rodne i spreparować... Żeby je zniszczyć, krótko rzecz ujmując. Usprawiedliwiają swój proceder, przytaczając absurdalne argumenty, by wszystko wyglądało jak coś zupełnie innego - zdeformowana twarz, zdrada etycznego rozwoju społeczeństwa, naszego największego dobra.Kiedy widzę myśliwego, widzę protoczłowieka- pochylony, garbaty stos mięsa, pozbawiony jakiegokolwiek poczucia moralności. 

Parę lat po zakończeniu wojny mieszkańcy miejscowości, których dotknęła, słyszą wybuchy w lasach,na pobliskich polach, sąsiadujących działkach i w górach, i są to miny, których nie rozbrojono ze względu na wysoki koszt ekonomiczny i logistyczny. To ofiary “po”. Kiedy eksplozjerwą na strzępy lub trwale kaleczą ludzi, tworzy się zazwyczaj echo medialne przekonujące nas o tym, że system militarny na świecie (mający silne oparcie w ekonomii państw bogatych) jest niesprawiedliwy.Ruszają kampanie polegające na pomocy materialnej i psychologicznej, lamenty i żale po ofiarach (na które liczą najeźdźcy kładący te ładunki pod ziemią).Inaczej rzecz się ma w przypadku największych ofiar tych min: dzikich zwierząt. Umierają przez parę dni w agonii z wnętrznościami na wierzchu,z głodu, niezdolne na najmniejszego nawet ruchu. Długie agonie zamieniają je w wielkie ofiary jakiejkolwiek wojny.Ich śmierć  nie jest odnotowana w oficjalnych raportach. 

Tysiące zwierząt pozaludzkich zabija się w tym kraju nielegalnie. Z ludźmi dzieje się inaczej- jeśli ich zabijesz w czasach pokoju, pójdziesz do więzienia, jeśli zrobisz to podczas wojny, otrzymasz medal.Śmierć jest ta sama, ale jej konsekwencje zależą od okoliczności… Z drugiej strony nasze konflikty niewiele obchodzą zwierzęta pozaludzkie, umierają tak samo w czasach pokoju jak i w czasach wojny.Dla zwierząt nie istnieją rozejmy, zawieszenia broni, pakty, kapitulacje, białe flagi czy konflikty o małej, średniej lub dużej sile. Ani pokój. Barbarzyństwo przeciwko zwierzętom jest zawsze aktywne. Choć z punktu widzenia etyki śmierć nie jest dobrze widziana, nie ma usprawiedliwienia dla planowanej zbrodni. To podstawowa zasada Społecznego Paktu, który musi gwarantować nienaruszalność, służyć za rękojmiężycia, wolności i godności jednostek, w oparciu o ich zdolność do odczuwania. Ta zasada jest ponad barierami kulturowymi, dotyczy nawet plemion żyjących poza naszą kulturą, Aborygenów, tubylczych skupisk, żyjących istot antropomorficznych, którym obce są nasze normy i systemy wartości, bo mają własne.Także nielegalne i sprzeczne z etyką jest ich zabijanie, bo czują, cierpią, posiadają swoją tożsamość i osobowość. I w tym kontekście moglibyśmy mówić o sarnach i dzikach, wolnych istotach żyjących w lasach, na polach, w odległych puszczach czy opustoszałych dolinach świata. Ich podstawowe prawa powinny być takie same, nie dlatego, że mają rozum, że używają języka słów, chodzą na zakupy do galerii handlowych czy znają zasady piłki nożnej,  ale dlatego, że są zwierzętami wyposażonymi w zmysły tak jak my. Nie mają zobowiązań podatkowych, ale mają prawo do życia i to do życia na wolności.
Handel organami dzieci, sprzedaż kobiet jako przedmioty seksualne, bomba atomowa, wszystkie Guantanamo, gułagi, Laogai, obozy nazistowskie, dyktatury… pokazują, że nie jesteśmy lepsi niż reszta zwierząt, nawet niż te, które uznaliśmy za szkodniki. I że w kwestii czasu nasza ewolucja póki co jest 700 razy krótsza niż ewolucja karaluchów. Z perspektywy holistycznej istota ludzka jest protogatunkiem, który nawet nie osiągnął doskonałości karalucha. Przypomnijmy sobie to, kiedy pomyślimy o ich zabiciu. 

                Europejskie lasy pełne są drutów, pułapek, wnyk, klatek, ambon i miejsc przeznaczonych do czatowania, zbudowanych przez psychopatów bawiących się zbrodnią i zapewniających trwanie dramatycznegow skutkach monopolu na życie. Nie ma znaczenia czy robią to zgodnie z prawem czy poza, bo legalność nie sięga nawet do kostek etyce. Jeśli zobaczycie tego typu przedmioty w lasach, niszczcie je, gdyż zabijają osoby. Niekiedy te osoby pozaludzkie tkwią w potrzasku przez całe godziny lub dnie, albo odgryzają sobie łapę by móc uciec, a następnie umierają po jakimś czasie z powodu infekcji i gangreny.Możliwe, że te osoby są tymi, którzy z wami żyją: koty i psy, które popełniły błąd oddalenia się o parę metrów za dużo i wpadły we wnyki lub zostały zastrzelone przez zabójców. Innym razem wy sami możecie stać się ofiarami krótkowzroczności morderców i zostać rozpoznanymi jako “szkodniki”. 

Pod zielonym sklepieniem drzew sączy się delikatne światło, które muska insekty, ssaki, grzyby i siewki. Samotny wilk spaceruje po tym  ogrodzie. To osobnik daleki od współzawodnictwa w stadzie, od przemocy własnego gatunku, od uległości wobec jednostek dominujących. Tak jak dzieje się wśród ludzi, jest to parias i będzie za to ukarany. Myśliwi sprawdzają już amunicję. 

                Istnieje permanentny stan oblężenia zwierząt pozaludzkich na tej planecie, przy użyciu wszelkich możliwych narzędzi osaczamy je i eksterminujemy (tysiące gatunków każdego roku), ale uprawianie myślistwa jest najpodlejsze, bo robią to osoby bawiące się śmiercią zadawanej z ich własnej ręki, co nie zdarza się wśród większości ludzi. 

                Trzeba możliwie jak najszybciej zabronić myślistwa, w jakikolwiek sposób. Zbrodnia pozostaje zawsze zbrodnią i nie ma tu różnicy. Chcemy lasów spokojnych, ochrony życia, natomiast zabójcy powinni być nadzorowani i poddani ponownej edukacji. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz