(Artykuł ukazał się w
magazynie"Vege" nr 2/2014)
Dusza
to element ornamentalny, wytwór naszego panicznego strachu przed Naturą. Dusza
istnieje jedynie w wyobraźni i w wierze w jej istnienie. Być może to sposób na
bunt przeciwko naszej niechybnej zwierzęcości w biosferze tworzącej cykle
energii i materii, z których znamy małą część albo zdaje nam się, że poznaliśmy.Istnienie
duszy zatem to najprawdopodobniej sposób na uznanie siebie (tylko przed nami
samymi) za coś więcej niż kręgowce ssaki, posiadające to samo prawo do życia co
świnie, króliki czy krowy.
Jednakże
fikcyjne istnienie tego ornamentu –tkanki wszystkich religii- to jedna z
głównych przyczyn gatunkowizmu, czyli śmierci setek miliardów istot
pozaludzkich w skali roku. Skazujemy na śmierć, gdyż brakuje nam tego elementu. I właśnie w związku z konsekwencjami
rzekomego posiadania duszy –i wobec naukowej niezgody w kwestii- powinniśmy bez
zastanowienia negować jej istnienie.
W chwili obecnej utrzymywanie
nielogicznego obskurantyzmu przekładającego się na wiarę w posiadanie duszy
–jak też wymyślanie wszelkich absurdalnych bogów w historii ludzkiej- to źródło
dużej części agresji wobec innych gatunków, samobójstwa naszego gatunku, jak
też systematycznej zbrodni dokonywanej na naturze i jej stworzeniach. Świątynie
udają prototypy rakiet –często napędzanych pieniędzmi-, którymi można polecieć
do nieba.Być może to
przez naszą ziemskość odpycha nas nasza zwierzęcość, a też przez nasz naturalny
strach przed śmiercią. Lecz śmierć to życie, bo dzięki śmierci innych żyjemy.
To dzięki cyklom materii my, materia ożywiona, tutaj jesteśmy i powinniśmy zwrócić
opakowanie, które pozwoliło nam się cieszyć cennym dobrem, jakim jest życie.
Przeciwko
wierze w wynalazek duszy mamy inteligencję, która stanowi biedną próbę poznania
Wszechświata. Reszcie tego, co nieznane nadajemy miano boskości z braku innej
nazwy, bardziej abstrakcyjnej.Jednak, we wszystkich procesach próby zrozumienia
tego, co nas otacza, ustanawiamy arbitralnie mechanizmy i hierarchie dla nas
korzystne, nie tak różne od tych, które tworzy rasa uznająca się za wyższą,
seksualność przypisująca sobie większą władzę czy też wysoka pozycja ekonomiczna
interpretowana jako wyznacznik przewagi.Każda z marginalizacji i dyskryminacji
w historii naszych społeczeństw, nawet tych najbardziej absurdalnych, opierała
się na solidnych argumentach. Problem nie w tym, że tego typu
nieprawdopodobieństwa stanowią część ludzkiego charakteru (jako humanista nigdy
nie zaakceptowałbym gatunku na tych warunkach), lecz w tym, że niestety
znajdujemy się na młodzieńczym odcinku naszej ewolucji etycznej oraz naszego
rozwoju społecznego i technologicznego.
Będąc
gatunkiem najinteligentniejszym, gatunek ludzki jest równocześnie największym
ignorantem.Na poparcie powyższego stwierdzenia nie będę przytaczał milionów
przykładów z historii, teraźniejszości czy też z przyszłości, ograniczę się jedynie
do prostego stwierdzenia, że rozum i logika na dzień dzisiejszy nie są w stanie
zrozumieć złożoności wszystkiego, tego co poznane i tego co nieznane we
Wszechświecie.Swoje poznanie opieramy na danych empirycznych, które są zaledwie
powtórzeniem określonego zachowania i statystyką przypuszczeń.Takie postępowanie
jednak nas zadowala, opieramy na nim postęp technologiczny i pozwala ono
budować teorie i prawa nauki, które ostatecznie stają się dogmatami. Wszystko
wydaje się piękne, ale zapominamy, że prawie zawsze są to dogmaty tymczasowe,
trwające dopóki postęp wiedzy ich nie wyprze wraz ze starymi przekonaniami i
nie narzuci nowych prawd,… prawdopodobnie tak samo tymczasowych jak poprzednie.
Bo według definicji, nie jest naukąco
nie może być kwestionowane.
Cogito, ergo wątpię
Użycie
ludzkiej inteligencji jako środka do zbierania wiedzy o Wszechświecie niesie ze
sobą paradoksalnie wyolbrzymioną dawkę wiary w taki proces poznawczy, a z
drugiej strony zwiększa negatywny antropocentryzm, który jednocześnie podtrzymuje
wysoko mit o współczynniku inteligencji jako najwyższym dobru.Przypisywanie
inteligencji cech ponad te, które posiada –zważywszy zwłaszcza na jej
ograniczenia- byłoby równie niestosowne jak hipotetyczny przypadek słonia
czującego się wyższym niż reszta ziemskich gatunków ze względu na swoje wielkie
rozmiary.Największy analfabeta na świecie może posiadać cechy zasługujące na
miano wielkiego człowieka tak samo jak osoba odznaczona medalami za wymyślenie
wyrafinowanego systemu detekcji termicznej na potrzeby wojska.W szczególności,
kiedy system służy do zabijania ludzi w konfliktach zbrojnych.Odrzuca mnie
inteligencja destrukcyjna.
Spójne ludzkie
społeczeństwo, ostrożne i przede wszystkim nieinwazyjne, powinno skupićsię na
innych cechach, bardziej uniwersalnych, jak na przykład: solidarność, intuicja,
dobro, ostrożna zuchwałość. Na nauczeniu się od reszty zwierząt życia wśród
innych, bez zabójczego utylitaryzmu, który nasz gatunek stosuje wobec planety i
wszelkiego życia.
Nasz
gatunek posługuje się swoją naostrzoną duszą czy też śmiercionośną inteligencją
zmierzając w złym kierunku. Nie używa ich jako elementów pojednania,
rozjaśnienia umysłu i poszukiwania czegoś na kształt prawdy i harmonii,
leczczyni z nich krwawą broń do ścinania głów pobratymcom i wycinania puszcz,
pozostawiając za sobą pustynie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz