czwartek, 5 lutego 2015

O ISTNIENIU DUSZY




(Artykuł ukazał się w magazynie"Vege" nr 2/2014)

            Dusza to element ornamentalny, wytwór naszego panicznego strachu przed Naturą. Dusza istnieje jedynie w wyobraźni i w wierze w jej istnienie. Być może to sposób na bunt przeciwko naszej niechybnej zwierzęcości w biosferze tworzącej cykle energii i materii, z których znamy małą część albo zdaje nam się, że poznaliśmy.Istnienie duszy zatem to najprawdopodobniej sposób na uznanie siebie (tylko przed nami samymi) za coś więcej niż kręgowce ssaki, posiadające to samo prawo do życia co świnie, króliki czy krowy.

            Jednakże fikcyjne istnienie tego ornamentu –tkanki wszystkich religii- to jedna z głównych przyczyn gatunkowizmu, czyli śmierci setek miliardów istot pozaludzkich w skali roku. Skazujemy na śmierć, gdyż brakuje nam tego elementu.  I właśnie w związku z konsekwencjami rzekomego posiadania duszy –i wobec naukowej niezgody w kwestii- powinniśmy bez zastanowienia negować jej istnienie. 


            W chwili obecnej utrzymywanie nielogicznego obskurantyzmu przekładającego się na wiarę w posiadanie duszy –jak też wymyślanie wszelkich absurdalnych bogów w historii ludzkiej- to źródło dużej części agresji wobec innych gatunków, samobójstwa naszego gatunku, jak też systematycznej zbrodni dokonywanej na naturze i jej stworzeniach. Świątynie udają prototypy rakiet –często napędzanych pieniędzmi-, którymi można polecieć do nieba.Być może to przez naszą ziemskość odpycha nas nasza zwierzęcość, a też przez nasz naturalny strach przed śmiercią. Lecz śmierć to życie, bo dzięki śmierci innych żyjemy. To dzięki cyklom materii my, materia ożywiona, tutaj jesteśmy i powinniśmy zwrócić opakowanie, które pozwoliło nam się cieszyć cennym dobrem, jakim jest życie.

Przeciwko wierze w wynalazek duszy mamy inteligencję, która stanowi biedną próbę poznania Wszechświata. Reszcie tego, co nieznane nadajemy miano boskości z braku innej nazwy, bardziej abstrakcyjnej.Jednak, we wszystkich procesach próby zrozumienia tego, co nas otacza, ustanawiamy arbitralnie mechanizmy i hierarchie dla nas korzystne, nie tak różne od tych, które tworzy rasa uznająca się za wyższą, seksualność przypisująca sobie większą władzę czy też wysoka pozycja ekonomiczna interpretowana jako wyznacznik przewagi.Każda z marginalizacji i dyskryminacji w historii naszych społeczeństw, nawet tych najbardziej absurdalnych, opierała się na solidnych argumentach. Problem nie w tym, że tego typu nieprawdopodobieństwa stanowią część ludzkiego charakteru (jako humanista nigdy nie zaakceptowałbym gatunku na tych warunkach), lecz w tym, że niestety znajdujemy się na młodzieńczym odcinku naszej ewolucji etycznej oraz naszego rozwoju społecznego i technologicznego. 

            Będąc gatunkiem najinteligentniejszym, gatunek ludzki jest równocześnie największym ignorantem.Na poparcie powyższego stwierdzenia nie będę przytaczał milionów przykładów z historii, teraźniejszości czy też z przyszłości, ograniczę się jedynie do prostego stwierdzenia, że rozum i logika na dzień dzisiejszy nie są w stanie zrozumieć złożoności wszystkiego, tego co poznane i tego co nieznane we Wszechświecie.Swoje poznanie opieramy na danych empirycznych, które są zaledwie powtórzeniem określonego zachowania i statystyką przypuszczeń.Takie postępowanie jednak nas zadowala, opieramy na nim postęp technologiczny i pozwala ono budować teorie i prawa nauki, które ostatecznie stają się dogmatami. Wszystko wydaje się piękne, ale zapominamy, że prawie zawsze są to dogmaty tymczasowe, trwające dopóki postęp wiedzy ich nie wyprze wraz ze starymi przekonaniami i nie narzuci nowych prawd,… prawdopodobnie tak samo tymczasowych jak poprzednie. Bo według definicji, nie jest naukąco nie może być kwestionowane.

            Cogito, ergo wątpię

            Użycie ludzkiej inteligencji jako środka do zbierania wiedzy o Wszechświecie niesie ze sobą paradoksalnie wyolbrzymioną dawkę wiary w taki proces poznawczy, a z drugiej strony zwiększa negatywny antropocentryzm, który jednocześnie podtrzymuje wysoko mit o współczynniku inteligencji jako najwyższym dobru.Przypisywanie inteligencji cech ponad te, które posiada –zważywszy zwłaszcza na jej ograniczenia- byłoby równie niestosowne jak hipotetyczny przypadek słonia czującego się wyższym niż reszta ziemskich gatunków ze względu na swoje wielkie rozmiary.Największy analfabeta na świecie może posiadać cechy zasługujące na miano wielkiego człowieka tak samo jak osoba odznaczona medalami za wymyślenie wyrafinowanego systemu detekcji termicznej na potrzeby wojska.W szczególności, kiedy system służy do zabijania ludzi w konfliktach zbrojnych.Odrzuca mnie inteligencja destrukcyjna. 

Spójne ludzkie społeczeństwo, ostrożne i przede wszystkim nieinwazyjne, powinno skupićsię na innych cechach, bardziej uniwersalnych, jak na przykład: solidarność, intuicja, dobro, ostrożna zuchwałość. Na nauczeniu się od reszty zwierząt życia wśród innych, bez zabójczego utylitaryzmu, który nasz gatunek stosuje wobec planety i wszelkiego życia. 

            Nasz gatunek posługuje się swoją naostrzoną duszą czy też śmiercionośną inteligencją zmierzając w złym kierunku. Nie używa ich jako elementów pojednania, rozjaśnienia umysłu i poszukiwania czegoś na kształt prawdy i harmonii, leczczyni z nich krwawą broń do ścinania głów pobratymcom i wycinania puszcz, pozostawiając za sobą pustynie. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz