czwartek, 5 lutego 2015

MUZYKA CISZY



         
(Artykuł ukazał się w magazynie"Vege" nr 12/2012)

Przeczytałem kiedyś, że według powszechnego mniemania oczy są wyrazem twarzy, ale tak naprawdę to brwi, powieki oraz reszta mięśni oczu projektują obraz naszego stanu duszy (zdziwienie, miłość, zakłopotanie, złe usposobienie…) i że oczy same w sobie są niewzruszone i nieme.Spojrzenie to forma, to co wokół.Spojrzenie istnieje w swoich najbliższych okolicznościach. Reasumując, znaczy to, że w rzeczywistości nie jesteśmy kim jesteśmy, a jedynie okolicznościami, że toone nas rysują.Jesteśmy naszymi biografiami, tym, co nam się przydarza, co nas modeluje.Co wibruje wokół nas.  

Istnieje wiele wibracji w naszym otoczeniu i wraz  z nimi –licznymi i stanowiącymi godziwą alternatywę dla absolutnej ciszy, pozornej nie-wibracji- można wymienić szum wiatru między drzewami, morskie fale, deszcz stukający w kałuże, echo żurawi śpiewających w lesie i wiele innych utworów muzycznych, które jak dobra muzyka potrafiąpołączyć niemiarowość rytmu, melodię i trans.To muzyka, która nigdy nie mija, pozaludzka i dlatego doskonała-z niej pochodzimy. Tak samo jak pochodzimy z ziemi i do niej wracamy, czy nam się to podoba czy nie. 

Ale wśród muzyki ludzkiej (skoncentruję się na europejskiej, żeby nie utrudniać zadania), osobiście wyróżniłbym niedoścignionego Bacha, barok angielski, CesarięEvorę czy polski FreeJass. Dodajmy też, że Eksploracja Dźwięku, której podejmuje się garstka znakomitych artystów na świecie, nie jest dokładnie muzyką, a uprzywilejowanym rodzajem poszukiwania w pół drogi pomiędzy nauka i sztuką. Dotąd dociera moja wiedza o muzyce. 

Muzyka rozumiana po ludzku, to jest solmizacja, akordy, melodie i ich niezliczone warianty i ornamenty, nie istnieje w naturze. Jednak, i mimo to, jest to moja ulubiona dziedzina sztuki, a również jedna z tych dyscyplin, których nie uprawiam z głębokiego wstydu przed udawaniem czegoś, co chciałoby aspirować do estetycznych i duchowych wyżyn Kanonu D-dur Pachelbela, na przykład. Nie przychodzi mi nawet do głowy próbować, z bojaźni przed lękiem wysokości. Zawsze z punktu widzenia holistycznego muzyka to przede wszystkim rytm i arytmia. Z nimi zbiegają się skurcze i rozkurcze mięśnia sercowego wszystkich zwierząt posiadających serce, fale krótkiego i długiego zasięgu, świetlne pulsacje gwiazd, miarowość lotu ptaków i wiele innych rytmów-arytmów, które budują kościec natury.  

Nie przekonacie mnie, że istnieje cos bardziej absolutnego i doskonałego niż natura, także w swoich “niedoskonałościach”. Nasza mizerna perspektywa Wszechświata to zaledwie drobna część makiety, dziurka, za pomocą której interpretujemy ogrom (nie nieskończony według teorii Wielkiego Wybuchu), mimo że człowiek uważa, że wszystko pojął.

Zwierzęta pozaludzkie są wrażliwe na muzykę. Niekoniecznie lubią tę, która nam się podoba, z logicznych powodów takich jak częstotliwość głosu, rytm bicia serca, zdolność słuchania, itd., a także przez różną od naszej interpretację nut. Słyszałem, że ryby mają wrażliwość na pewne gatunki muzyczne i inaczej reagują na np. country czy blues. Wiadomo o osobliwym UWIELBIENIU muzyki przez krowy, natomiast u myszy stwierdzono szczególne upodobanie muzyki klasycznej. Małpy tamarynydelektują się słuchając muzyki brzmiącej trzy oktawy wyżej niż nasza z użyciem motywu bicia serca w rytmie dwa razy szybszym.Ta
kich przykładów naukowostwierdzonych jest bezmiar.
 Mówię o tym wielbicielom nauki.


David Teie i Charles Snowdon zainicjowali sprzedaż przez internetpiosenek skomponowanych dla kotów, muzyki przyjemnej dla ucha feliscatus. Muzyka dla psów zdaje się być trudniejsza do skomponowania ze względu na wielość ras i wielkości, choć badania prowadzone przez irlandzką psycholożkę Deborah Wells na temat zachowań i reakcji psów potwierdzają tezę, że psy mają preferencje muzyczne i, że zależą one od nastroju. Sławną gwiazdą youtube była papuga kakadu Snowball, która ubóstwia muzykę pop. Reszta papug, a nawet słonie tańczą w rytm muzyki w sposób nie budzący wątpliwości. Ślimaki mogą znieść nawet ponad 10 procent więcej jaj słuchając ludzkiej muzyki, a też świnie preferują muzykę pop i… dzienniki telewizyjne i radiowe!

Badaczka DorothyRetallack z Denver stwierdziła coś jeszcze innego, a mianowicie, że rośliny rosną lepiej przy muzyce harmonijnej, w niektórych pomieszczeniach są nawet o 25 procent wyższe. W przypadku istot tak wrażliwych jak te należące do świata roślinnego nie dziwi, że czują się dobrze lub cierpią przy określonych melodiach czy przy pewnych wibracjach w otaczającym świecie zmysłów, penetrowanym przez miliony różnego rodzaju fal.

Nie posiadam żadnego dowodu na to, że zwierzęta czują muzyką tak samo jak my. Nie posiadam żadnego dowodu na to, że zwierzęta NIE czują muzyki tak samo jak my.Patrząc na wyniki badań, analiz i odkrycia w wielu dziedzinach nauki zdaje się, że to co wiemy o zwierzętach pozaludzkich to nieznaczna część tego, co pozostaje do odkrycia, dlatego powołując się na powściągliwość, która powinna być cechą nauki, a nie przejmowanie roli bogów w swojej absolutnej mądrości, jako humanista wymagam ostrożnego „nie wiemy” zanim wypowiedziane zostaną niebezpieczne stwierdzenia, a szczególnie te, które skazują na śmierć miliardy czujących istot, zamieszkujących tę planetę. 

Bo jeśli to prawda, jeśli prawdą jest, że zwierzęta pozaludzkie odczuwają wibracje i emocje tak samo jak my, zatem to co dzieje się dzisiaj na świecie jest aktem zbrodni, ludobójstwem na skalę światową, zasługującym na potępienie i wyrok zgodnie z normami prawnymi i etycznymi.

Muzyka drży we Wszechświecie, istnieją wysublimowane gatunki, których dźwięki płyną, wibrując majestatycznie przy ocieraniu się planet w ruchu obrotowym i obiegowym, niedostępne dla naszych niezdarnychzmysłów, jednak subtelnie szeleszczące w naszych ciałach. 

Mimo wszystko, zwierzęta pozaludzkie wolą nie wyrażać się w sposób słyszalny, a poprzez język ciała i zapachy. Nawet istoty zdolne do wydawania dźwięków rzadko to robią, jedynie kiedy są w potrzebie (godowe tokowanie u ptaków, ryczenie jeleni, wrzaski miłości lub strachu u kotów, szczekanie oczekujących psów… ).Ogólnie biorąc zwierzęta pozaludzkie i rośliny pozostają w niesłyszalnej ciszy, choć emitują ciszę słyszalną nie dla naszych uszu. Pomrukiwania na nieznaczną skalę, bezdźwięczne mlaśnięcia... 

W przeciwieństwie do nas, olbrzymów słowa bez znaczenia, tworzących światy kłamstw i zbrodni opierających się na słowie.Gatunek języków pomieszanych na wieży, by wyrazić za ich pomocą strach i różnicę.Języki decydujące o tym, które zwierzęta są „mordowane”, a które są „usypiane”, które są „zakocone”, a które „zachodzą w ciążę”, które „kopulują”, a które „kochają się”, które „mają imię”, a które „wabią się”, języki, które ustalają wartość życia w zależności czy ma się „pysk” czy „nos”, „inteligencję” czy „instynkt”. Języki, które zabijają lub dają życie jedynie określeniem i jedynie ich użyciem. 

W akustycznym chaosie antroposfery, w świecie chorym od pustego języka, cisza to zwierzęcy luksus w zasięgu tych, którzy chcą płynąć, gładko się przemieszczać, istnieć bez zbytków jak majestatyczna, podwodna cisza śpiewających wielorybów albo jak pełne czci rozrastanie się dębu w Stelmuze przez następny wiek. Oto dwa przykłady zapierające dech w piersiach. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz