czwartek, 5 lutego 2015

VULL VIURE!




(Artykuł ukazał się w magazynie"Vege" nr 7/2014)


            Vull viure" znaczy po katalońsku chcę żyć". Ze szklistymi oczami, wycieńczony przez leki, z pożółkłą skórą z powodu wirusa, który z godziny na godzinę, z minuty na minutę niszczył jego wątrobę, mój ojciec w agonii, w sali szpitala w Barcelonie spojrzał mi w oczy i wyznał: „vull viure”. To była prośba, błaganie, inwokacja, modlitwa, przekleństwo i nade wszystkie możliwe przede wszystkim: manifest czystego pragnienia życia. 
            Parę dni później jego pokonane i zimne ciało zredukowane zostało do popiołów, aby powrócić do ziemi. Ani medycyna ani my nie potrafiliśmy utrzymać go przy życiu. Od tego czasu minęło piętnaście lat, a ja słyszę ten głos zupełnie wyraźnie, moja pamięć wspomina szkliste oczy, które w rozpaczy i udręce wyrażały dużo więcej niż te dwa słowa, bo w jego spojrzeniu było spojrzenie żywego Wszechświata, trzęsące niebem, ziemią i wodą, objawiające się z całą siłą i podtrzymujące swoją wolę.
            Vull viure, chcę żyć.

         Nie ma znaczenia język ani forma, w jakich chce się żyć, bo  pragnienie życia wyraża się na tysiące sposobów, w tysiącach głosów, okrzyków, odgłosów gardłowych, w tysiącach cisz. Jest we wszystkich zwierzętach, które czmychają przed strzelbami myśliwych, żeby móc chcieć żyć, jest w tysiącach norek i lisów uciekających z potwornych klatek w potwornych hodowlach potwornego handlu skórami, jest w zagubionych spojrzeniach –jak zagubione dzieci zagubionego świata- miliardów zwierząt zamkniętych w momencie, w którym czytasz te słowa, uznawanych za mięso przypadkowo żywe. Spojrzenie mojego ojca wówczas przekracza granicę i widzę je w oczach świni, kurczaka, norki, błagające w ciszy o jedną jedyną rzecz, która ma dla nas wszystkich ma wagę i której pragniemy: życie.To nonsens uważać, że my kochamy życie bardziej niż inni swoje.

        Pragnienie życia i głęboka chęć jego realizacji z sukcesem, i siła napędowa ewolucji gatunków, powód dla którego piszę, powód dla którego czytasz, gorączkowe poszukiwanie aminokwasów, rewolucyjna jadowitość genów, fascynująca podróż organizmów poprzez ery geologiczne po zimnej prekambryjskiej zupie. Wewnętrzny głos wszechczasów nie akceptuje szantażu okoliczności, lecz ustępuje i oddaje się brutalnemu i pierwotnemu parciu esencji życia, najpowszechniejszemu ze śpiewów.
Każdy robi ze swoim życiem co chce, i choć próbuję, nie mogę zrozumieć samobójstwa, postrzegam je jako akt tchórzostwa, mimo że czynu samego w sobie nie kwestionuję. Przy  naszych trzynastu oddechach na minutę, naszych skurczach i rozkurczach serca, możemy jednak wyobrazić sobie nicość. Tak smakuje śmierć: nic. Życie, tak jak natura, cierpi na horror vacui, strach przed pustką, dlatego mamy śmierć i dlatego religie obiecują absurdalne wieczności, żeby zyskać klientów. Wszystko, co żyje obawia się śmierci i ją omija, a przecież wszyscy wiemy, że ona jest wielką sprinterką i zawsze nas dosięga. Życie też nie jest jedynie tym, istniejąmożliwości, a ból to dowód na przyjemność, tak jak brak miłości jest dowodem na miłość; w umowie zapisano wszystko. Z mojej strony –i mówię w imieniu trylionów zwierząt na tej planecie-, wolę zapach oddechu i wiatru, niezastąpiony smak wody i cudzej skóry, wszechobecne słońce ogrzewającewszystkich po równo. Chcieć żyć to cisza i bezwarunkowe wezwanie naszej natury istot żywych. Chcieć żyć... i żyć na wolnośc
i.

        Dlatego zawsze należy stanąć po stronie ofiary, niezależnie czy to Palestyńczyk czy kurczak, członek plemienia Mapuche, baran, Chinka, krowa czy ryba, po to by zrozumieć, że istoty pozaludzkie nie dają, lecz są rabowane z soków i ciał, i chociaż kradzieży dokonałby się w sposób całkowicie bezbolesny, w dalszym ciągu jest to zbrodnia.Niektórzy tłumaczą swój szacunek dla zwierząt czułością i humanitaryzmem, z jakim zabijają osoby pozaludzkie składające się na ich dietę. Jeśli takie jest ich pojęcie szacunku, błagam żeby mnie nie szanowali, bo nie wierzę w ich wersję szacunku.Zjeść filet z kogoś czy zjeść trzy kilo. Jakie to ma znaczenie dla osoby zamordowanej? Zabić ją w sposób bolesny czy z naukową dobrocią... Czy jest jakaś różnica dla ofiary? To ta sama śmierć.

              Śmierć jest zawsze taka sama, być może dlatego, że jej nie rozumiemy, że w 2013 pobiliśmy rekord w ilości konfliktów wojennych, który sięgnął liczby 414, w tym 45 o wysokiej skali przemocy i 20 najprawdziwszych wojen. Pamiętajmy, że obecnie istnieje 196 państw... Składam moje najbardziej gorzkie życzenia dla gatunku ludzkiego...

           Serce i ciało to wielcy łamacze reguł, ale cywilizacja jest jaka jest, gdyż zmuszamy mózg do myślenia o rzeczach, których serce nie czuje, bo nie jesteśmy tymi rzeczami.Możemy zmusić ciała do robienia rzeczy, o których decyduje mózg, ale ciało cierpi z powodu tyranii obowiązków, tak samo jak dla serca niemożliwe jest kochanie na siłę.Serce i ciało znoszą w cierpieniu bezczelność i obowiązki. Kiedy złamiesz rutynę, zaczynają się dziać rzeczy, dlatego prawdziwe życie zaczyna się, gdzie kończy się to, co zastane, bo marzenia to zwierzę, który cierpi na uwięzi i musi oddychać nie prosząc o pozwolenie.

          Ostatni mamut włochaty zakonserwowany w lodzie stanowił kolację Klubu Badaczy w Nowym Jorku w 1951 i jest dowodem na to w co zamienia się nauka, kiedy żołądek posiada więcej głosów niż mózg.Kiedy życie jest kwiatem, nie ma potrzeby zabijania kwiatów, aby życie ozdobić.Sądzę, że tak można wyrazić pochwałę dla prostoty charakteryzującej osoby szczęśliwe i pełne, bez dodatków.

          Tymczasem wszechmocne życie krzyczy. Osobiście czuję słabość wobec zwierząt słabych i starych, pariasów wśród pariasów, istot poniżanych i niepełnosprawnych. Wobec suki, która agresywnym zachowaniem i z każdym szczeknięciem wyraża życie w odosobnieniu,  bicie i wpojoną nienawiść; wobec Nestora, wychudzonego psa, który przeżył całe swoje życie przywiązany do budy łańcuchem i który drżał z wycieńczenia w ostatnich latach życia, wobec Pysia, starego długowłosego psa, ślepego i wyrzuconego na ulicę, bo nie trzymał moczu. Słabe zwierzęta wciąż chcą żyć, choćby dla następnego śniadania i promienia słońca, które ogrzeje ich wysłużone kości. 

Bo przeszłość i przyszłość to absurdalne kłamstwa, nie odpowiadające teraźniejszości, bycie lub bycie czasami. Śmierć przyjdzie nawet jeśli jej nie zawołamy i nie trzeba się spieszyć, i to samo “vull viure”, które usłyszałem lata temu, wciąż jest ważne i wypowiadalne przez wszystkie żywe istoty- wszystkich z nas urodzonych po to, żeby żyć. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz