czwartek, 31 października 2013

MARTWE NATURY ("Artykuł ukazał się w magazynie "Vege" nr 11/2011")




         W V p.n.e. grecki malarz Parrasjos w trakcie malowania swojego Prometeusza dręczył niewolnika, trzymając go na uwięzi bez wody i jedzenia, gdyż chciał oddać ból w sposób wiarygodny. Dwadzieścia sześć wieków później,  pod względem geograficznym nie tak daleko od wątpliwie wielkiej cywilizacji greckiej, istnieje kino snuff, gdzie dokonuje się mordu na ludziach, a następnie sprzedaje sfilmowane sceny realnej śmierci. W 2005 na Kostaryce, artysta Guillermo Vargas “Habacuc”, zdobył niechlubną sławę za sprawą swojego dzieła “Jesteś tym co czytasz”, do którego wykorzystał bezdomnego psa, przywiązał go i pozwolił by zmarł śmiercią głodową. Parę lat temu na wrocławskim festiwalu towarzyszącym przyznaniu Europejskiej Nagrody Teatralnej, Rodrigo García z Hiszpanii zagrał "Wypadki: zabić, aby zjeść" i "Zasypcie moimi popiołami Myszkę Miki". Podczas swoich przedstawień obciął łapy żywemu homarowi, następnie włożył go do gotującej wody, a mikrofon w międzyczasie przechwytywał dźwięki agonii skorupiaka. Poza tym aktor podtopił cztery chomiki. Także niedawno temu w Centrum Sztuki Współczesnej w Toruniu Angelika Markul przedstawiła swój film video Nów-New Moon, gdzie apologizuje torturę zadaną musze, kotu, nietoperzowi i chrząszczowi.
         Niezliczone są przykłady pseudosztuki, rodzaju twórczości polegającej na niszczeniu; sztuki niepokojącej, posiadającej piękno porównywalne do bomby nuklearnej, deformacji ciała spowodowanych przez rtęć czy też do tortury krępowania stóp, zadawanej w kulturze chińskiej kobietom. Zbrodnia sugerowana (“Zbrodnia jako jedna ze sztuk pięknych” Tomasa de Quincey lub “Kuchnia Kanibala” Rolanda Topora...) może wydać się makabryczna, ale nie przestaje być grą literacką, natomiast realna zbrodnia i tortura to coś diametralnie różnego
         Niełatwo uciec od siły atrakcyjności tego co zabronione, jaką odczuwa nasz gatunek w sferze psychosomatycznej, jednakże w korpusie społecznym zakaz nie tylko rejestruje, stawia granice i karze w sferze prawnej, ale także –i to znacznie głębiej- w wymiarze etycznym. Dlatego na płaszczyźnie artystycznej powinniśmy wyznaczyć wyraźną granicę pomiędzy obserwacją/ dokumentacją zła oraz jego sprawianiem. Czy zatem za sztukę można uznać torturownie psa? Oczywiście! Istnieje plastyczne piękno podobne do hiszpańskiej korridy- jest to intencja, prostacka wprawdzie, sakralizacji bólu i śmierci, upiory, od których każdy zdrowy człowiek ucieka, jednak okazuje się, że to piękno, które jedynie człowiek w takich sytuacjach widzi, w sposób spektakularny rozbija nasze pojęcie o ewolucji i, rzecz jasna, o naszej relacji z otoczeniem. Napawanie się okrucieństwem i ponowne jego tworzenie rozbestwia nas i czyni  istotami niższymi. Spośród trzydziestu milionów gatunków ludzki jest jedynym, który w życiu dorosłym –w dzieciństwie można uznać to za eksperymentowanie podyktowane instynktem- doznaje przyjemności zadając torturę, a nawet umieszcza ją w kategorii piękna.  Relatywność piękna spowodowanego przez cierpienie widać, kiedy zadawane jest człowiekowi; uznaje się je wówczas za czyn przestępczy. Jednak inaczej sprawa się ma, kiedy należy osądzić torturę zadaną jakiejkolwiek innej, pozaludzkiej istocie czującej.

        


          W wielu krajach tortura zadana zwierzęciu bezcelowo jest karana, choć wysokość kary jest tak śmieszna, że w niczym nie ogranicza sprawców, bez względu na to czy dzieje się to na placu byków, w lokalu walk, na scenie czy też w dziełach dwu lub trójwymiarowych. Za przykład służy żałośnie sławny Damian Hirst, handlarz i okazjonalnie artysta, Kozyra i jej rzeźby wykonane ze spreparowanych zwierząt, Cattelan i jego wiszące, martwe konie, Cildo Meireles podpalający kury, Yoshua Okon wkładający kurczęta do kuchenki mikrofalowej, Ondrej Brody i Kristofer Paetau ze swoimi dywanami wykonanymi z psów lub Wim Delvoye, którego twórczość polega na hodowaniu świń, tatuowaniu i mordowaniu ich oraz sprzedawaniu skór zwierząt…, dzieła te pochwalają wykorzystywanie zwierząt w twórczości artystycznej, broniąc tego rodzaju twórczość argumentem, że zwierzęta nie cierpią lub cierpią trochę. Jednak, kiedy w grę wchodzą istoty czujące nie istnieje “trochę” i “bardzo”: użycie oznacza nadużycie.
         Wszelka sztuka bierze się z obserwacji otoczenia, nie istnieje twórczość spontaniczna, kiedy mówimy o sztuce opartej na procesie, a nie na przypadku. Bez premedytacji nie ma sztuki, bez intencji nie ma produktu artystycznego, ani kulturalnego. Nie ma niespodzianek w sztuce, jedynie braki i trafienia, kroki w kierunku humanizacji natury,  która nie polega na jej dominacji, zaś na interpretacji, w symbiozie i –o ile to możliwe- w synergii.  Niewiadoma towarzysząca tej przygodzie, temu poszukiwaniu-powrotowi, pojawia się w różnych punktach, w których człowiek mija się ze swoją doskonałą ewokacją i zbacza w kierunku pasji i ułomności (ambicja, duma, buta, wyniosłość,...), które są podstawą jego rozwodu z naturą oraz z twórczością artystyczną samą w sobie. Działając przeciw naturze sztuka się wypacza, humanizuje do rozmiarów monstrualnych i nierealnych- przestaje być sztuką, a staje się czystym antropocentryzmem.
         Mówi się, że artystka jest wolna i w dużej mierze -wyzwolona z uproszczeń i stereotypowych norm zachowania- jest, nie mniej jednak artystka to wciąż ludzkie zwierzę społeczne, co sprawia, że jej pracę w pewien sposób uwarunkowuje społeczeństwo. Nikt nie jest całkowicie wolny, jeśli chce żyć w środowisku społecznym, dlatego powinniśmy odrzucić frankizm Salvadora Dalí, nazizm Louisa-Ferdinand Celine’a czy Ezry Pounda, męski szowinizm Ernesta Hemingwaya, jak również ograniczające przekonania o rzekomej wzniosłości artystki, która –jak twierdzę- powinna iść z biegiem czasu, zgodnie ze współczesną etyką. 
         Horror zrobi krok do przodu, kiedy my się o krok cofniemy. Krok, którego nie uczynimy zrobi za nas zło. Jeśli czytamy myśląc, bawimy się myśląc, żyjemy myśląc... dlaczego nie jeść myśląc? Dlaczego nie działać myśląc?
         Z tego powodu jest absolutnie koniecznym połączenie w sposób nierozerwalny etyki i życia, w sferze rzeczywistości i wyobraźni, w twórczości zamierzonej i w wyobraźni, kulturze lub jakiejkolwiek innej działalności człowieka. Etyka i życie połączone z naturą, bycie w niej i życie dla niej. Etyka i życie aby przeniknąć środowisko mózgiem i sercem, zinterpretować świat, żeby być i przeżyć, żeby sztukę nazwać sztuką, a zbrodnię zbrodnią, nazwać rzeczy po imieniu, bez szantażu, kłamstw, psychopatii.
       

        Sztuka musi uwolnić się od tych, którzy ją uprowadzają w imię licencji na zabijanie- prawo tak stare jak nasz gatunek i bezduszne jak nasze dzieje. Sztuka powinna być mechanizmem, interpretacją, kreacją i przede wszystkim powinna okazać szacunek, jeśli chce służyć człowiekowi, a nie działać przeciwko niemu. 
 
         Sztuka musi wreszcie być żywą naturą, a nie martwą naturą.

Tłumaczenie: Agnieszka Władzińska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz