Słysząc
pytanie „jak wolałabyś/wolałbyś umrzeć, wolno, w agonii, po ogromnych
cierpieniach i torturach czy szybko i bezboleśnie?”, wszystkie żywe istoty
jednogłośnie wybiorą drugą opcję. W obliczu tak delikatnej kwestii, ja jednak
powiem po prostu: „wolałbym nie umierać”. To jest trzecia opcja, o której nie
mówi się oficjalnie, ale która istnieje. A jeśli by nie istniała, należałoby ją
wymyślić. W obliczu tragedii najzdrowiej wybrać życie.
Syci,
wygłodzeni, zranieni, zadowoleni, bogaci, biedni, niscy, inteligentni, głupi…
wszyscy umrzemy. Nie ma formuły na wieczne życie w fizycznej formie, ani nawet
powodów, aby pozostać nieskończenie na tej pięknej planecie stworzonej z wody i
trawy. I głównym powodem jest ekologia: ziemia musi układać nasze cykle, aby
tworzyć nowe życie. A jeśli chodzi o kwestię świadomości, dodać trzeba jeszcze
jedną: sens życia. Jaki on jest? Jeżeli zatrzymamy się na racjach
antropocentrycznych, otrzymamy wiele odpowiedzi i wiele godnych celów dla naszej
egzystencji, ale lepiej spojrzeć na rzeczy holistycznie poprzez obserwację
otoczenia: sensem życia jest samo życie.
Odpowiedź
na wszystkie te pytania jest prostsza niż się wydaje. Odpowiedzi trudne
niewiele są warte, gdyż powodują ból, obojętność, chłód.
Osobiście
uważam, że przyszliśmy na ten świat, żeby się bawić, być dziećmi, utrzymać
niewinność i ciekawość, wypełniać brzuch świeżymi owocami, tarzać się na trawie
po deszczu, dotykać się, skórą, mózgami, dobrą wolą, przyszliśmy na świat, żeby
się obcałowywać, oglądać świt, śmiać się i uczyć się uczenia. Odkrywając w
wieku starczym, że nic nie wiemy, ale że wiedzieliśmy jak żyć. Nie wszyscy
wiedzą jak to robić, nie wszyscy znają sztukę życia, delikatną i wielką sztukę
egzystencji.

W antroposferze toczy się około
osiemdziesiąt konfliktów o małej, średniej i dużej intensywności, miliony osób
stanowią ofiary gwałtów seksualnych (wśród setek innych gwałtów), dziesiątki
tysięcy dzieci umiera codziennie z przyczyn tak wstydliwych jak głód i pragnienie,
istnieją bomby goniące za nogami, rękami i torsami, pięćdziesiąt sześć
miliardów zwierząt zmasakrowanych dla przyjemności podniebienia, handel
organami bezdomnych dzieci, handel organami zwierząt hodowlanych, kobiety
traktowane jak zasoby, głupie konflikty na tle rasowym i religijnym,
szaleństwo, samobójstwa,… chora istota ludzka i system
polityczno-ekonomiczno-kulturalny będący konsekwencją tej choroby, który to
wszystko promuje. Wobec niezdolności do reakcji i do rozwiązania problemów,
społeczeństwo zdecydowało wchłonąć je i potraktować jako mniejsze zło.
Ale
w tym porządku –dalekim od cudownego chaosu życia- istnieje wciąż ów niezmienny
fakt: przyszliśmy na świat, żeby bawić się i żeby żyć. I z powodu tego prostego
i logicznego prawa (a wszystko co logiczne powinno być proste, zaznaczam), nie
powinniśmy życzyć innym czego sami nie chcielibyśmy doświadczyć. Jest to
sensocentryczny ¹ logizm: to co nas boli, boli też innych.
Czy chcielibyśmy, aby nam wypalano oczy przy
testowaniu nowego szamponu? Łatwo przyjęlibyśmy fakt wykradania dzieci po to,
żeby następnie pozyskać mleko matki? Czy
bylibyśmy szczęśliwi oddając naszą wolność, żeby zabawiać publiczność cyrków i
ogrodów zoologicznych? Czy z własnej woli i przez całe życie tkwilibyśmy
przywiązani łańcuchem, żeby pilnować czyjejś własności? Chętnie oddalibyśmy
swoje życie dla przyjemności cudzego podniebienia? Odpowiedź zdrowego
zwierzęcia jest jasna: NIE.
My,
aktywiści walczący o prawa zwierząt pozaludzkich (jako drogę do wyzwolenia),
używamy setek argumentów, żeby obronić życie zwierząt –ludzkich lub
pozaludzkich-, a poza tym jesteśmy specjalistami od słuchania głupot, bo
przecież hedonizm ma wiele twarzy, jednak wystarczy, że ludzie o rozwiniętej
inteligencji emocjonalnej wykorzystają chęć życia jako główny jego powód.
Urodziliśmy się z obowiązku, zmuszono nas do narodzin… na swój sposób tak jest,
ale narodziny to też dar w zasięgu niewielu, dar, który należy docenić i jak
najlepiej spożytkować. I nie chodzi tu o uduchowienie pojęć, a o zastosowanie
podstawowej normy wzajemnego SZACUNKU –a nawet miłości jeśli to możliwe-,
dzięki której naturalna równowaga się reguluje. Żyć oznacza pozwolić żyć. W
środowisku ludzkim umowa społeczna zbliżona jest do umowy naturalnej- niesie ze
sobą odpowiedzialność za harmonię, szacunek dla własnego i przede wszystkim dla
cudzego życia i w ten sposób możliwe jest przetrwanie.
Rzeczywiście
myślimy, że możemy zaatakować jakieś państwo z byle powodu (rasowego,
naftowego, kolonialnego, rabunkowego…) i nie ponosić z tego powodu
konsekwencji? Naprawdę uważamy, że możemy utrzymać niewolnictwo wielu osób, aby
uzyskiwać tanią kawę, czekoladę, banany, ananasy, drewno, odzież…, bez spowodowania
efektu domina, który dopadnie nas kiedyś od tyłu? Rzeczywiście myślimy, że możemy skazywać na
zagładę tysiące gatunków zwierząt i roślin, każdego roku zamieniając w pustynię
tysiące hektarów bez skutków na niekorzyść jakości powietrza, ziemi, wody i -w
konsekwencji- życia? Jesteśmy na tyle naiwni, żeby uważać, iż fakt mordowania
STU MILIARDÓW² zwierząt pozaludzkich (dla przyjemności) nie pociąga za sobą
miażdżącego kosztu społecznego?...
Początek wszelkich naszych chorób bierze
się ze stosunku, jaki utrzymujemy z naturą i resztą gatunków. Bez świadomości
natury istota ludzka jest jedynie zmechanizowanym niewolnikiem swojej
inteligencji. W miejsce abstrakcyjnych bogów wstawiliśmy technologię i ślepo
jej ufamy, ale nauka nie jest w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania i
miliony lat upłyną zanim stanie się to możliwe. Z drugiej strony nie przeżyjemy
konsekwencji rozwodu z lasem, bo jeśli stosować będziemy zamachy na naturę i
jej stworzenia, będą istnieć ludobójstwa, zabójstwa, nadużycia, gwałty i
upokorzenia w społeczeństwie ludzkim. Dlaczego? Bo jeśli jesteśmy zdolni do
wyzyskiwania, zniewalania, okradania, zabijania nawet NIEWINNOŚCI natury, nie
może być nam obce stosowanie tego samego typu zachowań wobec innych ludzi.
Wystarczy
zacząć zabawę na serio, pilnie wykonywać pracę bycia szczęśliwymi i pozwolić,
by inni tacy pozostali, uciekać od pułapek inteligencji i włączyć inteligencję
emocjonalną, tę która nas brata z korzeniami, skórami, łuskami i piórami, czuć
wiatr i nie interpretować go, cieszyć się deszczem i nie rozumować na jego
temat, kochać bez posiadania, przestać zabijać i zniewalać, przestać płacić,
żeby inni zabijali i zniewalali dla nas. Niech nie będzie wam straszne słowo
„weganizm”, jest piękne i oznacza „życie i wolność” w językach wszystkich
zwierząt świata, włącznie z ludzkim. Jest proste, jak wszystko co podstawowe,
jak słowo „las”.
Wrócić
do lasu, tak, o to tutaj chodzi: powrócić do lasu.
1) Sensocentryzm- pogląd
etyczno-filozoficzny, według którego wszelka czująca istota ze względów
moralnych zasługuje na poszanowanie jej prawa do niebycia krzywdzoną.
2) Liczba oficjalna- rzeczywista jest
wyższa.
Tłumaczenie: Agnieszka Władzińska
dobry tekst. zgadzam się ze wszystkim.
OdpowiedzUsuń