czwartek, 31 października 2013

SZTUKA ŻYCIA... I POZWALANIA ŻYĆ ("Artykuł ukazał się w magazynie "Vege" nr 3/2012")



        Słysząc pytanie „jak wolałabyś/wolałbyś umrzeć, wolno, w agonii, po ogromnych cierpieniach i torturach czy szybko i bezboleśnie?”, wszystkie żywe istoty jednogłośnie wybiorą drugą opcję. W obliczu tak delikatnej kwestii, ja jednak powiem po prostu: „wolałbym nie umierać”. To jest trzecia opcja, o której nie mówi się oficjalnie, ale która istnieje. A jeśli by nie istniała, należałoby ją wymyślić. W obliczu tragedii najzdrowiej wybrać życie.
         Syci, wygłodzeni, zranieni, zadowoleni, bogaci, biedni, niscy, inteligentni, głupi… wszyscy umrzemy. Nie ma formuły na wieczne życie w fizycznej formie, ani nawet powodów, aby pozostać nieskończenie na tej pięknej planecie stworzonej z wody i trawy. I głównym powodem jest ekologia: ziemia musi układać nasze cykle, aby tworzyć nowe życie. A jeśli chodzi o kwestię świadomości, dodać trzeba jeszcze jedną: sens życia. Jaki on jest? Jeżeli zatrzymamy się na racjach antropocentrycznych, otrzymamy wiele odpowiedzi i wiele godnych celów dla naszej egzystencji, ale lepiej spojrzeć na rzeczy holistycznie poprzez obserwację otoczenia: sensem życia jest samo życie.        
         Odpowiedź na wszystkie te pytania jest prostsza niż się wydaje. Odpowiedzi trudne niewiele są warte, gdyż powodują ból, obojętność, chłód.
         Osobiście uważam, że przyszliśmy na ten świat, żeby się bawić, być dziećmi, utrzymać niewinność i ciekawość, wypełniać brzuch świeżymi owocami, tarzać się na trawie po deszczu, dotykać się, skórą, mózgami, dobrą wolą, przyszliśmy na świat, żeby się obcałowywać, oglądać świt, śmiać się i uczyć się uczenia. Odkrywając w wieku starczym, że nic nie wiemy, ale że wiedzieliśmy jak żyć. Nie wszyscy wiedzą jak to robić, nie wszyscy znają sztukę życia, delikatną i wielką sztukę egzystencji.

  


      W antroposferze toczy się około osiemdziesiąt konfliktów o małej, średniej i dużej intensywności, miliony osób stanowią ofiary gwałtów seksualnych (wśród setek innych gwałtów), dziesiątki tysięcy dzieci umiera codziennie z przyczyn tak wstydliwych jak głód i pragnienie, istnieją bomby goniące za nogami, rękami i torsami, pięćdziesiąt sześć miliardów zwierząt zmasakrowanych dla przyjemności podniebienia, handel organami bezdomnych dzieci, handel organami zwierząt hodowlanych, kobiety traktowane jak zasoby, głupie konflikty na tle rasowym i religijnym, szaleństwo, samobójstwa,… chora istota ludzka i system polityczno-ekonomiczno-kulturalny będący konsekwencją tej choroby, który to wszystko promuje. Wobec niezdolności do reakcji i do rozwiązania problemów, społeczeństwo zdecydowało wchłonąć je i potraktować jako mniejsze zło.
         Ale w tym porządku –dalekim od cudownego chaosu życia- istnieje wciąż ów niezmienny fakt: przyszliśmy na świat, żeby bawić się i żeby żyć. I z powodu tego prostego i logicznego prawa (a wszystko co logiczne powinno być proste, zaznaczam), nie powinniśmy życzyć innym czego sami nie chcielibyśmy doświadczyć. Jest to sensocentryczny ¹ logizm: to co nas boli, boli też innych.
          Czy chcielibyśmy, aby nam wypalano oczy przy testowaniu nowego szamponu? Łatwo przyjęlibyśmy fakt wykradania dzieci po to, żeby następnie pozyskać mleko matki?  Czy bylibyśmy szczęśliwi oddając naszą wolność, żeby zabawiać publiczność cyrków i ogrodów zoologicznych? Czy z własnej woli i przez całe życie tkwilibyśmy przywiązani łańcuchem, żeby pilnować czyjejś własności? Chętnie oddalibyśmy swoje życie dla przyjemności cudzego podniebienia? Odpowiedź zdrowego zwierzęcia jest jasna: NIE.
         My, aktywiści walczący o prawa zwierząt pozaludzkich (jako drogę do wyzwolenia), używamy setek argumentów, żeby obronić życie zwierząt –ludzkich lub pozaludzkich-, a poza tym jesteśmy specjalistami od słuchania głupot, bo przecież hedonizm ma wiele twarzy, jednak wystarczy, że ludzie o rozwiniętej inteligencji emocjonalnej wykorzystają chęć życia jako główny jego powód. Urodziliśmy się z obowiązku, zmuszono nas do narodzin… na swój sposób tak jest, ale narodziny to też dar w zasięgu niewielu, dar, który należy docenić i jak najlepiej spożytkować. I nie chodzi tu o uduchowienie pojęć, a o zastosowanie podstawowej normy wzajemnego SZACUNKU –a nawet miłości jeśli to możliwe-, dzięki której naturalna równowaga się reguluje. Żyć oznacza pozwolić żyć. W środowisku ludzkim umowa społeczna zbliżona jest do umowy naturalnej- niesie ze sobą odpowiedzialność za harmonię, szacunek dla własnego i przede wszystkim dla cudzego życia i w ten sposób możliwe jest przetrwanie.
         Rzeczywiście myślimy, że możemy zaatakować jakieś państwo z byle powodu (rasowego, naftowego, kolonialnego, rabunkowego…) i nie ponosić z tego powodu konsekwencji? Naprawdę uważamy, że możemy utrzymać niewolnictwo wielu osób, aby uzyskiwać tanią kawę, czekoladę, banany, ananasy, drewno, odzież…, bez spowodowania efektu domina, który dopadnie nas kiedyś od tyłu?  Rzeczywiście myślimy, że możemy skazywać na zagładę tysiące gatunków zwierząt i roślin, każdego roku zamieniając w pustynię tysiące hektarów bez skutków na niekorzyść jakości powietrza, ziemi, wody i -w konsekwencji- życia? Jesteśmy na tyle naiwni, żeby uważać, iż fakt mordowania STU MILIARDÓW² zwierząt pozaludzkich (dla przyjemności) nie pociąga za sobą miażdżącego kosztu społecznego?...


      Początek wszelkich naszych chorób bierze się ze stosunku, jaki utrzymujemy z naturą i resztą gatunków. Bez świadomości natury istota ludzka jest jedynie zmechanizowanym niewolnikiem swojej inteligencji. W miejsce abstrakcyjnych bogów wstawiliśmy technologię i ślepo jej ufamy, ale nauka nie jest w stanie odpowiedzieć na wszystkie pytania i miliony lat upłyną zanim stanie się to możliwe. Z drugiej strony nie przeżyjemy konsekwencji rozwodu z lasem, bo jeśli stosować będziemy zamachy na naturę i jej stworzenia, będą istnieć ludobójstwa, zabójstwa, nadużycia, gwałty i upokorzenia w społeczeństwie ludzkim. Dlaczego? Bo jeśli jesteśmy zdolni do wyzyskiwania, zniewalania, okradania, zabijania nawet NIEWINNOŚCI natury, nie może być nam obce stosowanie tego samego typu zachowań wobec innych ludzi.
         Wystarczy zacząć zabawę na serio, pilnie wykonywać pracę bycia szczęśliwymi i pozwolić, by inni tacy pozostali, uciekać od pułapek inteligencji i włączyć inteligencję emocjonalną, tę która nas brata z korzeniami, skórami, łuskami i piórami, czuć wiatr i nie interpretować go, cieszyć się deszczem i nie rozumować na jego temat, kochać bez posiadania, przestać zabijać i zniewalać, przestać płacić, żeby inni zabijali i zniewalali dla nas. Niech nie będzie wam straszne słowo „weganizm”, jest piękne i oznacza „życie i wolność” w językach wszystkich zwierząt świata, włącznie z ludzkim. Jest proste, jak wszystko co podstawowe, jak słowo „las”.
         Wrócić do lasu, tak, o to tutaj chodzi: powrócić do lasu.

1) Sensocentryzm- pogląd etyczno-filozoficzny, według którego wszelka czująca istota ze względów moralnych zasługuje na poszanowanie jej prawa do niebycia krzywdzoną.
2) Liczba oficjalna- rzeczywista jest wyższa.

Tłumaczenie: Agnieszka Władzińska

         

1 komentarz: