czwartek, 31 października 2013

WIWISEKCJA- INNA FORMA PSEUDONAUKI (Tekst dla ulotka wydrukowano przed LaLucza i KOZEE)

W końcu XVI wieku ludzkość doszła do wniosku, że postęp naukowy jest osiągalny dzięki doświadczeniom na zwierzętach nie ludzkich. Już wówczas zaczęto stosować brutalne metody wiwisekcji bez znieczulenia, tortury fizyczne i psychiczne, traktowano zwierzęta możliwie jak najokrutniej, wychodząc z założenia, że są to zaledwie obiekty mechaniczne.
       
         Ponad cztery wieki później pseudonaukowcy, postępujący według podobnego kodeksu etycznego, w dalszym ciągu szukają rozwiązania problemu chorób ludzkich w wiwisekcji i eksperymentach na zwierzętach, z taką samą krótkowzrocznością jak ich poprzednicy, którzy z zamiarem wyciągnięcia kamienia szaleństwa osobom chorym psychicznie dziurawili im czaszkę i buszowali w mózgu pacjenta w poszukiwaniu minerału.
         Wiwisekcja to praca w laboratoriach wykonywana na żywych organizmach zwierząt nie ludzkich w sposób jak najbardziej bezużyteczny. Rutynowo stosuje się ją w celach wojskowych i przemysłowych.
         Dane:
         Tylko w USA pali się “na żywca”, zabija za pomocą karabinu i bomb, dusi się nową bronią chemiczną 320.000 zwierząt rocznie. Są to ofiary przemysłu wojskowego, najabsurdalniejszej branży gospodarki, z której korzyści wyciągają jedynie producenci broni.
         Przemysł kosmetyczny co roku skazuje miliony zwierząt na przerażające tortury, nieustępujące tym, które stosowano czterysta lat temu. Zaledwie 25% wyników nadaje się do pubikacji, resztę uznaje się za nieprzydatne. Tylko w Wielkiej Brytanii rocznie wprowadza się na rynek ok. 2000 środków czystości, w ogromnej większości testowanych na zwierzętach nie ludzkich. Wyróżnić tu można dwa doświadczenia: test Draize'a i test na toksyczność LD50.
         Test Draize'a to miejscowe aplikowanie wszelkiego typu produktów farmaceutycznych i kosmetycznych na skórze oraz zakraplanie nimi oczu unieruchomionych (i przestraszonych, bezbronnych, tanich i ławych do opanowania) królików. Zwierzęta nie mogą zmienić pozycji, cierpią z powodu niewyobrażalnego bólu. Doświadczenia trwają nawet do paru tygodni, aż do całkowitego zniszczenia oka, wówczas zaczyna się eksperymentować na drugim oku; po zniszczeniu tego narządu zwierzę można wyrzucić do śmietnika. W chwili obecnej szerokie grona naukowców opowiadają się przeciwko tej metodzie.
         Test LD50 polega na podawaniu (zazwyczaj dożylnie) wszelkiego typu produktów aż do momentu, kiedy umrze połowa poddanych doświadczeniom zwierząt; to umożliwi ustalić jaka ilość określonej substancji jest śmiertelna dla zwierzęcia. Do każdego eksperymentu używa się 200 zwierząt. Waży się je i dostosowuje  rezultat do człowieka według jego masy. Nic bardziej absurdalnego. Nie bierze się pod uwagę, że wiele produktów powoduje inną reakcję w zwierzęciu nie ludzkim, pomijając to, że informację o efektach ubocznych takich jak nudności, bóle i zawroty głowy, drętwienie, zaburzenia słuchu i wzroku można przekazać wyłącznie werbalnie.
         Istnieją też inne doświadczenia jak wprowadzanie psom do żołądków pianki do golenia, zmuszanie ich do wdychania lakieru do włosów, łykania szamponu i kosmetyków... Marki jak TAMPAX, PANTENE, PRINGLES, ARIEL, VICKS, DOVE, HUGO BOSS, LIPTON, HUGGIES... mają za sobą tak niedorzeczną jak okrutną i niepotrzebną historię bestialstwa.
         Przemysł tytoniowy również eksperymentuje na zwierzętach. Choć wiadomo, że tytoń powoduje raka i rozedmę płuc u ludzi oraz, że zwierzęta nie rowijają tych chorób, wiele firm zmusza psy rasy beagle do wdychania skoncentrowanego dymu tytoniowego przez rok, podaje się nikotynę płodom ciężarnych małp i wprowadza tę substancję do genitaliów psów aby obserwować funkcje seksualne lub trepanuje im się czaszkę, podłącza elektrody i podawaje dawki nikotyny bezpośrednio do mózgu... Po co? Żeby mieć wytłumaczenie w razie donosów i udowodnić, iż produkt został odpowiednio przetestowany na zwierzętach, bowiem prawo pozwala na wiwisekcję w celach naukowych.



     To jednak nie koniec: karma dla zwierząt udomowionych jest testowana na zwierzętach tego samego gatunku aby ulepszyć wartości odżywcze pokarmu. Tysiące psów i kotów cierpią z powodu zatruć, operacji, tortur w imię takich marek jak PEDIGREE,  IAMS/EUKANUBA, PURINA (teraz AFFINITY) WHISKAS, czy słynna firma NESTLÉ, odpowiedzialna -nawiasem mówiąc- za śmierć tysięcy dzieci w Ameryce Łacińskiej.     
                 Pseudonauka jest najbardziej używanym argumentem aby usprawiedliwić doświadczenia na zwierzętach. Znana firma farmaceutyczna BAYER, która używała więźniów obozów koncentracyjnych do swoich eksperymentów i która dziś szantażuje matki meksykańskie by przyzwoliły na doświadczenia na swoich dzieciach, wraz z wielkimi korporacjami kosmetyczno-farmaceutycznymi, jak UNILEVER, PROCTER & GAMBLE, COLGATE-PALMOLIVE, RECKITT & COLEMANN o SC. JOHNSON przeprowadza doświadczenia na zwierzętach nie dla postępu w medycynie, lecz dla zysku, podczas gdy udowodniono, że można polegać na skuteczności doświadczeń tylko wtedy, gdy wykonywane są one na istotach ludzkich. Fizjologia każdego zwierzęcia jest inna, jego system immunologiczny reaguje inaczej, NIE da się odnieść reakcji organizmu zwierzęcego do ludzkiego. Fencyklidyna, penicylina, aspiryna, morfina, arszenik czy opren to przykłady zupełnie innego działania w przypadku ludzi względem innych zwierząt. Produkty, które jednych leczą, drugich zabijają i wicewersa. Multimilionowe interesy związane z hodowlą zwierząt i ich sprzedażą do wiwisekcji oraz sprzedażą sprzętu do tego typu doświadczeń znajdują się pod kontrolą tych samych firm produkujących leki i kosmetyki, i stanowiących silne lobby na skalę światową. 
 
         Tylko w USA rocznie umiera 100.000 pacjentów i 2 miliony wymaga hospitalizacji z powodu efektów ubocznych. Talidomid zażywany przez kobiety w ciąży na przełomie lat 60 i 70 spowodował poważne deformacje ciała u 12.000 niemowląt, choć ten lek uspokajający został przetestowany w ten sam sposób w jaki robi się to dzisiaj w laboratoriach, to znaczy pseudonaukowy.
         Zwierzęta nie rozwijają niektórych nowotworów, dlatego muszą być one wprowadzone do ich organizmów sztucznie. Nie rozwijają również AIDS. Można domyślić się, że wówczas organizm reaguje w inny sposób niż gdyby owe choroby rozwinął samodzielnie i że wyniki doświadczeń nie są wiarygodne w przypadku innych gatunków.
       
         Alternatywy dla wiwisekcji to zasada trzech “r”: (z ang. reduction- ograniczanie, replacemnet-zastępowanie, refinig – doskonalenie. )
-         Niepowtarzanie eksperymentów już wykonanych
-         Testy na komórkach pobranych z ludzkich zwłok oraz podczas biopsji i operacji plastycznych
-         Testy alternatywne takie jak Corrositex, Episkin, Skin2, Matrex, Hecam, Eyetex o BCOP... bardziej wiarygodne i oszczędniejsze, używane z powodzeniem w paru krajach.
-         Użycie matematycznych metod prognozowania lub symulacji komputerowych (Topkat)
-         Obserwacja kliniczna pacjentów w szpitalach
-         Użycie komórek roślinnych (np. dynia reaguje jak ludzka skóra)
-         Doświadczenia na ochotnikach ludzkich
-         Sekcje zwłok

         Ważne jest by zakazać nie tylko wykonywania wiwisekcji, ale także sprzedaży produktów testowanych na zwierzętach. Wiele dużych firm, takich jak THE BODY SHOP, VICKI, WELLA..., przestało eksperymenować na zwierzętach.
         Postęp naukowy gatunku ludzkiego nie powinien kłócić się z postępem etycznym. Ewoluujmy.

Tłumaczenie: Agnieszka Władzińska

          

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz