czwartek, 31 października 2013

TRADYCJE ("Artykuł ukazał się w zynie Otwarte Klatki nr.2, 11/2007 )


                 Każdego roku, na całym świecie, wciąż popełnia się niezliczone ilości zabójstw ku uciesze mieszkańców regionu, w którym to się dzieje. Zwierzęta od zarania dziejów stanowiły ofiary ludzkiej wesołości. Istocie ludzkiej zabijanie i torturowanie sprawia przyjemność, to socjologiczny fakt, choć doszliśmy do sytuacji, w ktorej człowiek nie targa się na życie drugiego, przynajmniej nie w ramach obowiązujących praw. Jeśli chodzi o resztę zwierząt natomiast, sprawa ma się coraz gorzej, i nie dlatego, że doszły nowe krwawe zdarzenia do długiej listy okrucieństw, lecz dlatego, że z każdym dniem przybywa osób i potrzeba coraz więcej zwierząt do zaspokojenia naszego apetytu na śmiech.
             Krew to towar, za który kupuje się naszą wesołość.
 
              Dzisiaj chcielibyśmy skoncentrować się na sferze zabaw ludowych, chociaż nie można zapomnieć, że cyrki, myśliwstwo i rybołówstwo, wyścigi chartów, koni, itd., które można nazwać tradycjami, przeszły w inny wymiar, przemianowano je na sporty, spektakle lub zwykłą rozrywkę. Tradycje stanowiące dziedzictwo kulturowe narodów są trudne do wkorzenienia, konkurują w dziedzinie etnologii i tożsamości archaicznej każdego terytorium, jego charakteru. Tradycja kamieniowania kobiet w Nigerii, na przykład, lub ścinania głowy niewiernym w niektórych krajach arabskich jest daleka od uznania jej za naruszenie wolności jednostki, w tych kręgach trudno byłoby rozmawiać na temat szacunku do zwierząt nieludzkich, ale na szczęście ewolucja przemierza swoją drogę bez czynienia różnic między gatunkami. To znaczy właściwie.
                W miejscowości Tlacotaplan, w Veracruz w Meksyku, torturuje się sześć samców zebu, zmuszając je do picia wódki z trzciny cukrowej, następnie do przejścia przez rzekę oraz do biegania po ulicach miasta, przez cały ten czas bije się je dopóty dopóki nie padną martwe. Rodea czilijskie i północnoamerykańskie, mające 400 letnią historię, podczas których źrebaki i cielęta są gwałtownie przeciągane linami przez konie, cieszą się niezwykłą popolarnością; zwierzęta te często z wylewami wewnętrznymi, trafiają martwe do rzeźni, która jest ich ostatecznym celem po zakończeniu widowiska. Aby pobudzić te spokojne przeżuwacze do dynamicznego działania, na arenie uderza się je prętami metalowymi, ostrogami, pałkami pod napięciem, rzemieniami i batami lub wykręca im się ogony aby zachowywały się jak zwierzęta dzikie i agresywne. Przewiązuje im się sznurkiem brzuch i genitalia, zwierzęta zaczynają skakać z bólu, w ten sposób powoduje się złamania kości, zwichnięcie kręgów i zerwanie ścięgien. W Stanach Zjednoczonych istnieją regulacje prawne dotyczące tego problemu, jednak często są ignorowane.

                Walki kogutów organizowane są z przyzwoleniem prawa w krajach Ameryki i Azji, zaś nielegalnie w wielu krajach świata, gdzie obraca się milionami dolarów i które stanowią otwartą przestrzeń dla handlu narkotykami. Koguty to zwierzęta terytorialne i walczą o swoją przestrzeń w sposób naturalny, ale po treningu do walki, robią to zranione, okaleczone lub wycieńczone, nawet śmiertelnie. Walki psów wprowadzają w obrót wielkie pieniądze w sposób nielegalny, jednak ich popularność wzrasta ze stopniem nielegalności. Psom odmawia się jedzenia, trzyma się je na uwięzi, torturuje, dopóty dopóki nie staną się groźne. Wówczas zaczyna im się podsuwać kocięta lub słabsze psy, żeby poprzez zabijanie mogły doskonalić się w okrucieństwie. Podczas walki nawet publiczność rani je nożami aby walczyły aż do śmierci. 
 
                     Szczególnym krajem, jeśli chodzi o tradycje, jest Hiszpania, gdyż byk, który jest symbolem narodowym, paradoksalnie jest najbardziej pokrzywdzonym i niszczonym zwierzęciem endemicznym. Rocznie na Półwyspie Iberyjskim umiera 60.000 byków na tzw. korridach, przed wyjściem każde zwierzę torturowane jest na różne sposoby poprzez odurzanie, utrzymywanie bez wody i bez jedzenia w ciemności, bicie, zatykanie mu gardła, nosa i uszu szmatami i mokrymi gazetami, nacieranie oczu wazeliną po to by walka z torreadorem nie była wyrównana, taki jest wymóg tradycji tauromachii. W taki sposób torreadorowi łatwo zabić zwierzę, często zdarza się, że w nagrodę otrzymuje uszy i ogon byka, obcięte, kiedy jest jeszcze żywy. Konie używane na korridach torturuje się w nie mniejszym stopniu, oślepiane i maltretowane przeżywają nie więcej niż sześć występów. W Hiszpanii lista tradycji z użyciem zwierząt nie ma końca, gęsi i kurczęta ze ściętymi głowami i zakopywane „na żywca”, kozy zrzucane z dzwonnic,... niektóre z nich wyeliminowano, jednak część przetrwała. Tradycja Toro de la  Vega liczy sobie 400 lat i jest najstarszą hiszpańską tradycją. Zwierzę ścigane jest przez tysiące ludzi i atakowane lancetami do momentu śmierci, który nadchodzi po wielu godzinach męki. Inne tradycje ludowe z wykorzystaniem byka to upijanie go, podpalanie rogów, krępowanie sznurami, wyrzucanie go do morza, obrzucanie strzałkami przy równoczesnym kopaniu i biciu.

                         Słynna jest też brazylijska „Farra do boi”, w stanie Santa Catarina, gdzie setki wołów z trzydziestu miejscowości bije się i popędza sznurami, batami, kamieniami, kijami..., w tym czasie zwierzęta nie otrzymują nic do picia, a tortura trwa do trzech dni, bowiem zwierzę musi umierać wolno aby przedłużyć zadowolenie ludzkich sadystystów. Od dziesięciu lat jest zabroniona, jednak wciąż się odbywa bez żadnych konsekwencji prawnych. Tak samo odbywa się od setek lat peruwiańska „Yawar fiesta”, podczas której kondor -ptak pod ochroną- zostaje schwytany i przywiązany do karku byka, wtedy wypuszcza się zwierzęta, ptak przerażony chce uciec przed hałasem, wbija szpony i dziób w ciało roślinożercy, a ten umiera z powodu utraty krwi. Następnie w stanie szoku ptak jest uwolniny.

                    Tradycje, ogólnie rzecz ujmując, mają źródło w atawistycznym odczuwaniu “macho”, które jest skutkiem fatalnego kierowania frustracjami i kompleksów niższości-to z punktu widzenia psychologicznego-, poza tym trzeba dodać takie czynniki jak niewiedza i podłość tych, którym sprawiają przyjemność i którzy je popierają.


                        

       Cytując pisarza, wygnanego z Hiszpanii podczas frankizmu, Ramona J. Sendera „Gdyby dzieci nie zbuntowały się przeciw rodzicom, tańczylibyśmy jeszcze wokół ogniska”. To znaczy, że dziedzictwo każdego narodu powinno być kwestionowane przez cały czas, tak poszerzymy spektrum naszych zwyczajów i wykorzenimy te, które w ten czy inny sposób pociągają za sobą okrucieństwo wobec czujących istnień, bez względu na to czy są ludźmi czy nie. Trudno prowadzić dysputy na temat weganizmu czy końca eksperymentów na zwierzętach, jeśli jeszcze w jakiejś części świata grupa ludzi, wychowanych w nienawiści do pewnych gatunków, torturuje żywą i czującą istotę, gdyż bawi ich takie postępowanie lub dlatego, że ich rodzice i dziadkowie to robili.

 Tłumaczenie: Agnieszka Władzińska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz