"Każda
minuta z zamkniętymi oczami, pozbawia nas sześćdziesięciu sekund światła"
Gabriel Garcia Marquez
Budzisz się w łóżku , sen dał ci
odpoczynek, hałas ulicy -sygnał czekającego życia- dobiega do twojej ospałości, letarg rozpływa się
przed odczuwalną perspektywa codzienności, którą wybrałaś z własnej woli.
Wyszukujesz w radiu miła rozmowę i głos
prezenterki wita cię w rozpoczynającym się dniu. Życie jest cudowne tego
poranka. O parę kilometrów stąd jednak ma miejsce inne przebudzenie.
Pobudka
w zimnych klatkach, przy świetle dochodzącym jedynie z jarzeniówek, w piwnica
laboratoriów gdzie testuje się składniki kosmetyków i leków. W jednej z klatek
dwie żywe istoty, matka i córka, prawie tak samo jak ty patrzące, czujące
strach, ziewające czy szukające ciepła i bezpiecznego kąta miały zupełnie inny
sen niż twój -nieustannie przerywany koszmarami, spali objęte dopóty dopóki
krzątanina personelu nie przypomniała i nie dała odczuć, że koszmar zaczyna się
właśnie z chwila zakończenia snu.
Jesz śniadanie, podczas gdy jasne
słońce dosięga okien kuchni, roślinny na parapecie filtrują jego światło i
barwią je na kolor jasnozielony, który nadaje pomieszczeniu klimat natury,
myślisz o tym w skupieniu. W tym samym czasie oddzielono matkę o córki
ściskając z całej siły jej złączone na plecak ręce, córka kuli się w rogu
klatki, całkowite zbita z tropu i zlekceważona. Matka czuje, ze jej kości są
ściśnięte, nie może wykonać żadnego ruchu, nawet wykręcić się, kiedy
przestraszona próbuje uciec. W innej sali pobrano próbkę krwi z jej
przedramienia, następnie wprowadzono przez otwory nosowe gumowe rurki, w sposób
rutynowy, tak jak co dzień i jak wymaga procedura, by doprowadzić do gardła
substancje chemiczne , zazwyczaj o wysokiej toksyczności. Niektóre w tych
produktów kiedyś ją zabiją jednak matka nie wie kiedy, nawet personel nie może
stwierdzić, który dzień będzie ostatni dla tej żywej istoty. Inne płynny,
pochłonięte wcześniej, wywołały u niej wymioty, bezdech, skurcze żołądka,
zawały, pieczenie w jelitach, uszkodzenie mózgu, bóle głowy, częściową utratę
wzroku, ból nerek, lub po prostu nieznośny rozstrój żołądka.
Skończyłaś śniadanie, wskazówki zegara
informują, że zostało jeszcze trochę czasu do wyjścia. Twoja praca nie jest
najprzyjemniejsza, ale czasami cię zadowala, jesteś w stanie ją wykonywać i
można powiedzieć, że cię wypełnia. Idziesz wziąć prysznic , potem ubierzesz się
bez pospiechu.
Ten dzień w laboratorium dla innych
matek będzie znaczył krzesło , do którego najprawdopodobniej pasami przywiążą
je za nadgarstki, kostki u nóg, brzuchy i szyję. Ty masz zamiar wypróbować
szampon o nowej formule, kupiony wczoraj i polecony przed koleżankę z pracy,
jest to produkt odżywiający -jak zapewnia opakowanie, zawiera dziwne witaminy, których
nie znasz, i które według obietnic reklamy utrzymują połysk włosów. Składniki tego szamponu parę
miesięcy temu pozbawiły zdolności widzenia na oczy królików, ale u ciebie nie
wywołają skutków niepożądanych , bo organizmy nasze i gryzoni różnią się. A
włosy które będą błyszczeć przez parę tygodni, są przyczyną poparzeń skóry psów
mieszkających w innych laboratoriach. Połysk twoich włosów wart jest tego by
firmy farmaceutyczne narażały innych na poparzenie skóry.
Po prysznicu i wysuszeniu włosów czujesz
się naprawdę dobrze, kosmetyk skutkuje. Zaczynasz czuć w brzuchu lekki ból,
przypominasz sobie, że według obliczeń jutro zaczyna się miesiączka, idziesz do
szafki w łazience i sięgasz po tabletkę przeciwbólowa w aluminiowym opakowaniu.
Połykasz je bez popijania, zadziała za pół godziny. Traf chciał, że matce w
laboratorium wstrzyknięto substancję o bardzo podobny składzie , jednak o niej
spowoduje ona nudności. Personel od dawna o tym wie, ale wymaga tego procedura
oceny i rejestru skutków regularnego przyjmowania leku. Po zakończeniu wpychają
matkę siła do klatki, jest tak przestraszona i czuje sie tak źle, że przez parę
godzin unika kontaktu z córką. W końcu przyjmuje ją, rozpoznają się, może nawet
obejmują.
Wychodzisz na ulicę, zaczyna się
wiosna, lekki, zimny wiatr miesza się z ciepłym powietrzem poranka i sprawia,
że kroczysz żwawiej. Ojca posadzono na krześle. Wyciągasz papierosa i zapalasz
go, pozwalasz by dym wnikał w twoje
płuca, doznajesz bardzo przyjemnego wrażenia pełni, ciężko byłoby sie tego
wyrzec, ale też nie palisz dużo -myślisz. W innym laboratorium psu rasy beagle
przywiązano maskę, przez którą wdychał będzie skoncentrowany dym tytoniowy w
ciągu parę tygodni, aby potwierdzić że z chwila jego śmierci płuca są czarne i
że rozwinęło się w nich parę typów raka i rozedma. Personel laboratorium wie od
dziesiątek lat, jednak doświadczenia są kontynuowane. Ojcu wstrzyknęli substancję
toksyczną różną od otrzymanej trzy wyglądasz wspaniale, uruchamiasz komputer i
idziesz w kierunku maszyny z napojami, znajdującej się na korytarzu.
Tuż przed dwunastą otrzymałaś zabawną
wiadomość, przesyłasz ją natychmiast swojej koleżance z dzieciństwa, z którą
jeszcze utrzymujesz dobre stosunki, w tym samym czasie ciężkie konwulsje
wstrząsają ciałem ojca. Podlewasz niewielki kwiat rosnący na twoim biurku, w
tej samej chwili substancja niszczy żyły naczelnego, powoduje zapaść, o
miligram więcej, ciało w plastykowej torbie zniknie w krematorium , a zgon
odnotowany będzie skrupulatnie w rejestrach laboratorium. Już nie pamiętasz o
bólu brzucha, tabletka zadziałała...
Pod pretekstem ochrony zdrowia
obywateli rządy zezwalają na przeprowadzanie testów produktów użytku
codziennego na zwierzętach. Większość jest wielokrotnie powtarzana , rutynowa i
nieskuteczna. Wręcz bezużyteczna. 75 procent wyników doświadczeń jest odrzucana
przed samych wiwisektorów, pozostałe 25 powoduje nieprzewidziane skutki u
ludzi. Każdego roku miliony osób umierają, jest hospitalizowanych lub cierpią z
powodu skutków ubocznych po zażyciu leków lub kosmetyków, gdyż te zostały
przetestowany na organizmach różniących się od naszych, o inny metabolizmie,
innym systemie immunologicznym i różnych reakcjach... Wszystko to by zdobyć ogromne
pieniądze, mające wzbogacić jedynie lobby farmaceutyczne. Tylko i wyłącznie
taki jest "powód".
Być może to jedynie kwestia szczęścia
lub może mówimy o rolach, ale dni różnych istot żywych mogą oscylować między
tym co przyjemne i sprawiedliwy a tym co koszmarne i śmiertelne: pomiędzy
przeciwieństwami. Kiedyś przypadkowo dowiesz sie o tym lub też uprzemysłowienie
kłamstwa spreparowanego przez społeczeństwo sprawi, ze będziesz funkcjonować i
zestarzejesz się nie wiedząc nic. W każdym razie jeśli zdobędziesz tę wiedzę, nie usuwaj się na
bok. Z wiwisekcja wiąże się straszne cierpienie, powolne i umyślne niszczenie
istot, które też pragnęły żyć i budzić się w spokoju, bez strachu, bez
koszmarów, bez udręki. Jeśli zdobędziesz tę wiedzę, nie bądź obojętna na
tragedię, kupuj wyłącznie produkty nietestowane na zwierzętach -opakowanie
powinno zawierać tę informację. Jeśli zignorujesz sumienie, oznaczać to będzie
że jesteś osoba niepełną, zagubioną w nikczemności i perwersji rynku.
I w końcu: wiwisekcja to nie nauka,
a sztuka. Sztuka śmierci.
Tłumaczenie: Agnieszka Władzińska
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz